poniedziałek, 24 września 2012

USA z zachodu na wschód - jak to się zaczęło?

Ameryka... Zawsze wydawała mi się taka odległa, nieosiągalna, nierealna. Marzyłam o niej od dziecka, odkąd zobaczyłam urywek słynnego filmu "Niagara" z Marilyn Monroe. Kojarzyła mi się zawsze z uwielbianymi przez mojego tatę westernami oraz ulicznymi walkami gangów. Ach ta telewizja - niesamowite jak zniekształca rzeczywistość...



Pomysł wyprawy samochodowej przez całe Stany zrodził się ze dwa lata temu, jednak długo pozostawał on jedynie nierealnym marzeniem. Aż pewnego dnia w przypływie euforii i ekscytacji po przeliczeniu oszczędności i przeszukaniu internetu zapadła decyzja - czas, aby nasz amerykański sen w końcu doczekał się spełnienia!!!

Z decyzją nosiliśmy się kilka dni. Wstępny plan powstał bardzo szybko, znaleźliśmy tanie loty, wypożyczalnię samochodów. Od ostatecznej decyzji dzieliło nas tylko kliknięcie. I ten krok okazał się najtrudniejszy. Kładliśmy się spać wieczorami, obiecując sobie, że następnego dnia klamka zapadnie. Czas leciał, a nam wciąż brakowało odwagi. Zmusiły nas w końcu rosnące ceny biletów - gdy zauważyliśmy, że podrożały, kupiliśmy je natychmiast. Zapadła decyzja - lecimy w podróż życia!!!

Od czego zaczęliśmy?

Pierwszy krok - bilety samolotowe.
Tym zajął się Krzysztof. Sprawy techniczne zawsze należą do niego. Korzystał ze strony opodo.pl, gdzie znalazł najtańsze loty. Za przelot w obie strony zapłaciliśmy 5599 zł. Połączenie było dość skomplikowane, bo Warszawa - Kijów - Nowy Jork i Nowy Jork - Kijów - Warszawa, jednak jakie to ma znaczenie...
Ale to nie wszystko... Zwiedzanie mieliśmy zacząć z San Francisco, więc trzeba było zarezerwować kolejny lot: Nowy Jork - San Francisco, co kosztowało nas 1519, 49 zł.
I ostatnia rzecz, z którą nie można było zbyt długo zwlekać - rezerwacja samochodu. Po przekalkulowaniu kosztów okazało się, że najkorzystniej wychodzi wypożyczalnia National. Za 3-tygodniowy wynajem samochodu zapłaciliśmy 2400zł + 250$ za zwrot w innym miejscu niż odbiór.

Jest jeszcze jedna rzecz, o którą trzeba zadbać z dużym wyprzedzeniem - WIZA. My jednak ten problem mieliśmy z głowy. Jako że posiadamy niemieckie pochodzenie,wjeżdżamy do USA bez ograniczeń.

Te wszystkie sprawy trzeba było załatwić ok. 4-5 miesięcy przed planowaną wyprawą. Reszta mogła już poczekać.

Gorączka zaczęła się tydzień przed wylotem. Do zrobienia pozostała moja działka: zaplanowanie szczegółowej trasy, określenie atrakcji, noclegi, zakupy, pakowanie. Ogarnięcie tego wszystkiego było nie lada wyczynem, ale udało się! I to całkiem nieźle! :)

W Stanach spędziliśmy 3 tygodnie. Wylatywaliśmy 23.07, wracaliśmy 13.08.

Podczas wyprawy towarzyszył nam ten przewodnik, który z resztą bardzo polecam!!!


A woziliśmy się takim oto pojazdem, który nie dość, że świetnie spisał się na trasie, okazał się całkiem wygodnym M1 oraz służył nam niejednokrotnie za suszarnię :) Nie wspominając już o funkcji kuchni i jadalni w jednym :)


Przemierzyliśmy ok. 15 tyś. kilometrów, zahaczyliśmy o 15 stanów, 4-krotnie zmienialiśmy czas.

Trasa naszej wyprawy wyglądała mniej-więcej tak:


2 komentarze:

  1. Podziwiam Was za to, że sami zorganizowaliście sobie podróż! Rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kamilcia - WOW:-))) Że tak rzeknę z amerykańska:-)))
    czekam na więcej:-)))

    OdpowiedzUsuń