Przygotowując się do podróży do Kenii, szukałam potrzebnych informacji w sieci. Skupiałam się na szczepieniach, malarii, komarach, safari. Wszystko działo się w dużym pośpiechu, mieliśmy zaledwie 3 dni. Pewnie dlatego umknęły mi wskazówki na temat beach boys'ów i nieświadomi niczego już pierwszego dnia wpadliśmy w ich szpony...
Beach boys to tubylcy czający się na plaży na nieświadomych turystów niczym lwy na sawannie. Nie trudno im wywnioskować, kto jest nowy i niezorientowany. Wyłapują tych najbardziej bladych, naciągają na przechadzkę po obnażonym przez opływ dnie oceanu, występują w charakterze przewodników, a potem domagają się grubych dolarów jako zapłatę. Nie pierwszy raz pojechaliśmy w świat. Nie mogę uwierzyć, że tak łatwo wpadliśmy w ich sidła...
Ale od początku!
Pierwsze spotkanie z oceanem nie zachwyciło. Jak tu pływać, kiedy woda sięga zaledwie do kostek?
Pierwszy raz widzieliśmy prawdziwy odpływ. Taki, podczas którego woda odsuwa się kilometr albo i dwa od brzegu. To idealna okazja dla tubylców. Wylegają na plażę jak mrówki. Nie ma mowy o spacerze wzdłuż plaży. Spławisz jednego, pojawia się trzech następnych.
Nie zdążyliśmy jeszcze posmarować ramion kremem UV. Chcieliśmy tylko podejść do wody. Otoczyli nas i prawie że za rękę zaprowadzili do wody. Nie wiedzieliśmy, czego chcą, poszliśmy za nimi z myślą o szybkim powrocie na leżak, jednak przechadzka przeciągała się. Wróciliśmy po 1,5 h pobytu w pełnym słońcu w godzinach południowych bez odrobiny kremu na plecach. Skutki tego spaceru odczuwaliśmy do konca urlopu.
Beach boysi pokazywali nam bogactwo dna Oceanu Indyjskiego. Po dnie wiodły wydeptane ścieżki - czuliśmy się odrobinę jak na spacerze w podwodnym parku. Widzieliśmy rybki, rozgwiazdy, kolczatki, pająki wodne, skorupiaki. Fajna była ta wycieczka, mile ją wspominam. Przestało być jednak miło, kiedy zbliżaliśmy się z powrotem do brzegu...
Im bliżej powrotu tym atmosfera stawała się cięższa, aż w końcu przeszliśmy do kwestii finansowych. Najpierw oczywiście zapodano nam śpiewkę o tym jak w Kenii jest ciężko, jaka panuje bieda itd. Przytakiwaliśmy jedynie, wiedząc już doskonale, jaki będzie koniec tej historii. Nieco zniesmaczeni, bo przecież o kasie powinno się rozmawiać na początku, postanowiliśmy o nic nie pytać, tylko czekać no rozwój wydarzeń. Kwota jaką usłyszeliśmy najpierw zwaliła nas z nóg, nieco oszołomiła, doprowadzając w końcu do wściekłości. Wygłosiłam wyczerpującą przemowę na temat robienia z turystów naiwniaków i debili i z początkowej sumy 80$ (!!!) zeszłam na 8$, czyli po 2$ na głowę, bo beach boys'ów było czterech. Nie odwracając się, odeszliśmy, zostawiając naszych pseudo-przewodników z wymownym grymasem na twarzy...
Od tego momentu w rozmowach z plażowymi typkami nie wysilaliśmy się już na najmniejsze okazywanie współczucia i zrozumienia. Każdą ich zaczepkę ucinaliśmy krótkim "No, thanks", przy czym to drugie pod koniec pobytu w Kenii pojawiało się już bardzo rzadko... :)
Niech więc ten post będzie przestrogą dla tych, którzy planują wyjazd do Kenii. My co prawda nie straciliśmy dużych pieniędzy, wręcz przeciwnie, za 8$ warto było odbyć spacer po dnie oceanu, ale gdybyśmy znali prawa beach boys'ów wcześniej, wiedzielibyśmy przynajmniej, na co się przygotować...
- Kaszuby
- Polska
- Europa
- Austria
- Albania
- Cypr
- Islandia
- Szwecja
- Karlskrona
- Południowe wybrzeże
- Włochy
- Sycylia
- Północne Włochy 2010
- Włochy 2011
- Włochy 2013
- Włochy 2015
- Grecja
- Ateny
- Kreta
- Zakyhthos
- Irlandia
- Francja
- Wielka Brytania
- Niemcy
- Bośnia i Hercegowina
- Słowenia
- Holandia
- Chorwacja
- Czarnogóra
- Słowacja
- Hiszpania
- San Marino
- Ameryka Północna
- Ameryka Południowa
- Azja
- Afryka
- Maroko
- Egipt
- Rejs po Nilu 2009
- Jak to się stało
- Pierwszy raz w samolocie
- Egipt - niezbędnik
- Rejs po Nilu - program
- Hurghada
- Hotel Empire***
- Hotel Mallorca***
- Hotel Sea Star Beaurivage *****
- Fotograficzne ABC
- Cytadela w Kairze
- Piramidy w Gizie
- Muzeum Papirusu
- Wielbłądy
- Memfis
- Muzeum Egipskie w Kairze
- Ogrody Kitchenera
- Edfu
- Luksor
- Karnak
- Kom Ombo
- Na statku
- Dolina Królów
- Świątynia Hatszepsut
- Kolosy Memnona
- Sakkara
- Wyspa File
- Sharm el Sheikh 2011
- Taba 2019
- Rejs po Nilu 2009
- Kenia
Beach-boys, to tamtejsza 'zaraza'. Naszej plaży (hotel Diani Reef Beach Resort), przed natarczywością tubylców, strzegli umundurowani ochroniarze, dzięki czemu do leżaków nie docierali ze swoimi super okazyjnymi ofertami, ale już opuszczenie legowiska i podejście do oceanu, każdorazowo wiązało się z ryzykiem otoczenia przez kilku/-nastu handlarzy! Powinny być jakieś preparaty na nich podobne do Muggi na komary, którymi się spryskujesz i masz święty spokój ;))
OdpowiedzUsuń