Paradoksalnie najczęstszym ptakiem jakiego spotykaliśmy na safari był nasz polski bocian. Teraz już nie mam wątpliwości, że bociany na zimę rzeczywiście odlatują do Afryki. Może któryś z tych przez nas zaobserwowanych wije sobie właśnie gniazdko gdzieś w sąsiedztwie??? :)
Nie już tak licznie ale również w sporych ilościach w Kenii występuje chroniony u nas bocian czarny.
Po drodze mijaliśmy wiele kolorowych ptaków, jednak trudno było je uchwycić. Znikały równie szybko jak się pojawiały. Co innego gdy chodzi o orła sawannowego. Ten dumnie stoi na gałęzi lub zasiada w koronie drzewa i wypatruje ofiary.
Największą furorę jednak wzbudziły strusie.
Strusie to największe żyjące współcześnie ptaki. Nie latają, za to biegnąc, potrafią rozwinąć prędkość 70-90 km/h. Podczas biegu stawiają kroki o długości 3,5 m. Strusie żyją w stadach liczących 5-6 osobników. Mieliśmy niezły ubaw, kiedy spotkaliśmy strusie na swojej drodze. Pozwoliły nam całą chwilę cieszyć się ich widokiem - dumnie kroczyły wzdłuż drogi, nie mając zamiaru ustąpić miejsca busowi.
Strusie spotkaliśmy dwa razy - za drugim razem było bardziej ekscytująco, gdyż trafiliśmy akurat na gody. Najpierw samiec wykonał taniec - zaloty polegają na intensywnym trzepotaniu skrzydłami. Samica wydawała się niewzruszona, odeszła dumnie, rzucając niechętnie zimne spojrzenie amantowi. W końcu usiadła, co mylnie odebraliśmy jako brak zainteresowania. Okazało się, że daje znak gotowości. Struś z impetem posiadł partnerkę, zbliżenie trwało kilkadziesiąt sekund. Po wszystkim oszołomiona samica zachwiała się kilkakrotnie i oboje ruszyli swoją ścieżką.
Jakie to romantyczne, ach...
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz