wtorek, 3 września 2019

Szwecja naszymi oczami - jak to zorganizować, by budżetu nie zrujnować :)



 No i pojechaliśmy! Ba, nawet wróciliśmy. Przywieźliśmy dokładnie to, co zamierzaliśmy.



Worek wspaniałych przeżyć, walizkę wspomnień, miliard wrażeń i pełną kartę zdjęć.



To był dość szalony wyjazd, bo zaplanowany 3 lata temu, ale zorganizowany w tydzień.


Pojechaliśmy z dziećmi, a objazdówka z 3-latkiem i 5-latką to nie jest bułka z masłem. Bynajmniej.



Pokonaliśmy ponad 2000 km, z czego ponad połowę drogą morską. Byliśmy w podróży 8 dni. Spaliśmy w 7 różnych miejscach, za każdym razem pakując się i rozpakowując. Zjedliśmy 5 obiadów w terenie, podgrzewając je na turystycznej kuchence, 1x odpaliliśmy turystycznego minigrila, raz skusiliśmy się na pizzę i raz nie było obiadu w ogóle :) 6x przeprawialiśmy się promem, zwiedziliśmy trzy wyspy, zobaczyliśmy ze 100 wiatraków.

 

 

Co więcej, wieźliśmy ze sobą dwa rowery z dziecięcymi fotelikami, na które wskakiwaliśmy każdego dnia, przemierzając średnio 20-30 km dziennie. Po co? Bo świat z roweru wygląda po prostu piękniej!!!



Czy opowiem Wam o Szwecji? A cóż ja o niej wiem! Zjechaliśmy zaledwie ułamek tego ogromnego kraju, więc próżna byłabym, udając, że Szwecję znam. Ale podzielę się z Wami tym, co udało się nam ze Szwecji uszczknąć i podpowiem, co zrobić, żeby nie wydać na tę wyprawę miliona monet...


Szwecja jest droga. Cholernie droga dla nas ze średnią zarobków poniżej średniej zdecydowanie ;) Ale czy to argument, aby Skandynawii w ogóle nie odwiedzać? Aby jej surowego acz fascynującego krajobrazu nie poznawać? Absolutnie nie! Na pewno jest jakaś luka. Wszystko da się jakoś obejść. W końcu kto jak kto, ale my, Polacy, znamy się na tym jak mało kto :)

Po pierwsze, zacznijcie organizację prędzej niż my. Można wtedy trafić na promocje na promach lub tańsze bilety. A te zmieniają się z każdym dniem im bliżej dnia wyjazdu. Ceny wahają się znacząco - z 500 na 1000 SEK, więc warto tych cen pilnować.

Po drugie, weźcie ze sobą prowiant.



Jedzenie w Szwecji jest drogie. Wizyta w supermarkecie to już spore obciążenie. Mleko, płatki, chleb, wędlina - wszystko 3-4x droższe niż u nas. Restauracja? Dobre sobie. My obiadom za 130 SEK mówimy stanowcze nie. Alkohol? Drogi i słaby.   My uzbroiliśmy się w weki, co się dało, wzięliśmy z Polski: chleb, woda, przekąski, mleko, płatki, makaron, ryż, itp. Mieliśmy nawet whisky i pepsi na spokojne wieczory we dwoje ;) Na miejscu kupowaliśmy tylko to, czego przechować bez lodówki się nie dało: ser, wędlina, owoce, warzywa.

Po trzecie: zabierzcie rowery, zrezygnujcie z komunikacji miejskiej. Po co wydawać pieniądze na parkingi w centrum, na bilety autobusowe czy na metro? Kiedy można wsiąść na rower i przyjemnie w ruchu spędzić czas. Szwecja jest tak doskonale przygotowana na przyjęcie rowerzystów, że aż żal nie przyjąć tego zaproszenia. Ścieżki rowerowe są utwardzone, oznakowane, infrastruktura nas tam zachwyciła. Rowery były najbardziej genialnym pomysłem, który wpadł nam do głowy w trakcie organizacji tej objazdówki.

Po czwarte, ograniczcie płatne atrakcje na rzecz tych darmowych.




Szwecja to przede wszystkim krajobrazy, wędrówki, przejażdżki. Kontakt z naturą. Lasy, w których hasają łosie. Rzeki pełne ryb. To stepy, zarośla. To pozostałości pradawnych kultur, kamienne kręgi, kamienie runiczne. To ciekawe formacje skalne. Wreszcie, pięknie zachowane starówki. I wszystko o czym mówię jest za darmo! Spośród mnóstwa miejsc, za których odwiedzenie trzeba zapłacić, wybierzcie kilka - takich, które naprawdę Was fascynują i ciekawią. Uwierzcie, nawet i bez nich wypełnicie czas od świtu do zmierzchu. Szwecja ma naprawdę wiele w ofercie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz