piątek, 2 marca 2012

Paryż 2010 - refleksje

Paryż jest najpiękniejszym europejskim miastem, w jakim miałam okazję być, a trochę mam ich już za sobą. Każde kolejne miasto, które zwiedzam, udowadnia mi, że się nie mylę. Jestem pewna, że tam jeszcze wrócę. Sporo jeszcze zostało.

Co mnie w Paryżu urzekło?

Na pewno widoki.

 

Przystawaliśmy często, choć na chwilę, aby nacieszyć oczy.


W Paryżu panuje magiczny klimat. Nie dziwię się, że mówi się o nim miasto miłości.
Po prostu love is in the air!
Co jest tego przyczyną? Może właśnie duch historii, który sprawia, że czas płynie tam jakoś wolniej, ludzie wydają się spokojniejsi. Miałam wrażenie, że nikt się tam nie spieszy, nikt nie goni, wszystko ma czas...

Sekwana również ma tu swój udział. Liczne mosty nadają miastu wiele uroku.


Na zdjęciu najpiękniejszy paryski most - Most Aleksandra III. Zbudowany na cześć przyjaźni francusko-rosyjskiej w latach 1896-1900. Bohater wielu filmów.

Przyjemnie spaceruje się również promenadą po obu stronach Sekwany, mijając po drodze liczne tramwaje wodne.


Bardzo podobało mi się to, że na każdym kroku znajdowały się jakieś zabytki: kamienice, pałace, kościoły. Miasto wygląda, jakby zatrzymał się czas...

Les Invalides:


Miejsce, w którym wysłużeni żołnierze-inwalidzi mogli oczekiwać schronienia. Rozległy kompleks, który obejmuje Hotel des Invalides, Dome des Invalides oraz kościół St-Louis. Dziś znajduje się tam Muzeum Armii.

Nie mogliśmy ominąć Placu Zgody ( Place de la Concorde). Tu znajduje się słynny obelisk pochodzący z Luksoru. Na Placu Zgody stanął on w 1831 roku, ma 23 m wysokości i waży 230 ton.


Po obu stronach obelisku znajdują się dwie fontanny zbudowane na wzór rzymskich fontann z Pl. św. Piotra.
 

Dawniej na Pl. Zgody (kiedy jeszcze nosił nazwę Pl. Ludwika XV) stał pomnik króla, jednak w czasie Wielkiej Rewolucji został on usunięty, a plac stał się miejscem stracenia m.in. Ludwika XVI czy Marii Antoniny.

Po niesamowicie męczących, ale wspaniałych kilku dniach w Paryżu przyszedł czas na odrobinę szaleństwa. W drodze powrotnej obraliśmy jeszcze jeden dzień - Disneyland!!!

Kiedy wyjeżdżaliśmy z miasta, błysnęła nam kilkukrotnie jeszcze Wieża Eiffla, której obiecałam po cichutku, że jeszcze do niej wrócę...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz