niedziela, 8 maja 2022

Szlak zwiniętych torów gmina Tuchomie



Stoi na stacji lokomotywa,

Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco! 

[Julian Tuwim "Lokomotywa"] 

Mam dla ciebie dziś wycieczkę nietuzinkową. Będziesz sunąć niczym ta lokomotywa. Po torach. 

A raczej szlakiem zwiniętych torów. Rowerem...

 

Brzmi intrygująco? A jakże! Nie ociągaj się więc, wskakuj na rower i przetrzyj kaszubskie szlaki, na których ponad 75 lat temu dało się słyszeć ostatnią syrenę lokomotywy. 

Cały Szlak Zwiniętych Torów wiedzie z Miastka do Łeby. Ja dziś przejechałam jego niewielką część - 17-kilometrowy odcinek w powiecie bytowskim w gminie Tuchomie. Trasa zaczyna się w miejscowości Tuchomko nad Jeziorem Długim i kończy przy Jeziorze Białym  w miejscowości Głodowo. Wiedzie po dawnym nasypie kolejowym lub w miejscach, gdzie jest on nieprzejezdny, tuż obok. Trasę można przejechać w około 2 godziny i nie wymaga ona szczególnej formy, jednak z uwagi na rodzaj podłoża, nie nazwałabym jej łatwą i nie polecam jej na przejażdżkę z małymi dziećmi. 

 

 

Tyle z kwestii technicznych. Przejdźmy do walorów przyrodniczych trasy, a o tych można rozprawiać długo. Ale najpierw trochę historii...

23 listopada 1909 roku do użytku zostaje oddana 43-kilometrowa linia kolejowa na trasie Bytów - Miastko. Podczas II wojny światowej zostaje zniszczona, a na mocy porozumienia z 1945 r. tory zostają zdemontowane i wywiezione do ZSRR. 

Ponad pół wieku później trasa zostaje przywrócona do użytku. Tym razem jednak nie sunią nią wagony z charakterystycznym szu-szu, a pedałują rowerzyści z wymownym och i ach, gdyż trasa jest wyjątkowo malownicza. 

 

 

Początek trasy - Jezioro Długie. Na plaży wiatka, ławeczki, pomost. Całości przydałaby się co prawda rewitalizacja, jednak miejscu nie można odmówić uroku. Zanim wsiądziemy na rowery, przysiądźmy nad wodą, zamknijmy oczy, wsłuchajmy się w odgłosy natury i naładujmy baterie. Przyda się nam dodatkowy zapas energii...

 

 

Początek trasy jest spokojny. Wiedzie szutrową drogą przez las. Mijamy wiadukt, wieś Tuchomko. Szlak jest oznakowany, nie można się zgubić. Za Tuchomkiem wjeżdżamy na nasyp. Będziemy teraz podziwiać okolicę  z nieco innej perspektywy niż zwykle. Trzeba przyznać, że z tej wysokości kaszubskie krajobrazy prezentują się jeszcze bardziej znakomicie. 

 

 

Zatrzymałam się na krótką przerwę. Niemalże spod mych stóp wybiegł zając, w oddali pokicała sarna. Z drzewa poderwał się jastrząb. Szlak zwiniętych torów w dużej części wiedzie z dala od dróg i zabudowań. Do tego nie jest zbyt oblegany. Niezakłócony kontakt z naturą gwarantowany.


 

Jest maj. Kwitną owocowe drzewa. Wzdłuż trasy rośnie ich mnóstwo. Szkoda, że zdjęcia nie oddają zapachu. Wiesz, jak pachnie jabłoń czy czereśnia? To teraz wyobraź sobie zapach, jaki rozsiewają dziesiątki drzew...

 

 

 

 

Niezaprzeczalnym walorem szlaku są liczne wiadukty. Niektóre zniknęły z powierzchni ziemi, innych przetrwały tylko ruiny, ale ostało się kilka ponad stuletnich w bardzo dobrym stanie. Mamy okazję przejeżdżać po nich jak i pod nimi, co dodaje trasie historycznego wyrazu. 

 

 

Mam nadzieję, że czytając, słyszysz wymowne szu-szu pędzących po szynach wagonów. Że oczami wyobraźni widzisz na torach rozgrzaną lokomotywę. Że czujesz, jakbyś tam był i nabierasz ochoty, by naprawdę przeżyć tę przygodę. Zaufaj mi, przecież jeszcze nigdy nie wyprowadziłam cię w pole... A nawet jeśli zdarzy się to tym razem, możesz być pewien, że będzie to piękne, kaszubskie pole...


Do zobaczenia na trasie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz