piątek, 11 września 2015

Wzdłuż Adriatyku - dzień 5 - Wzgórze Srd

I trafiła kosa na kamień...

 

Pęd jest dla nas rzeczą naturalną. Zupełnie normalne jest dla nas to, że kiedy wybieramy się na objazdówkę, podążamy konsekwentnie z punktu A do B, a potem C, D itd. Im więcej miejsc tym lepiej. Czy czujemy czasem niedosyt? Zdarza się, ale właśnie o to chodzi, żeby pozostała w nas chęć do powrotu. Wychodzimy z założenia, że lepszy niedosyt niż przesyt. Zadar, Makarska, Split - wszędzie było pięknie, ale Dubrownik bije wszystkie te miejsca na łeb, na szyję.

 

Stąd nie chciało mi się wyjeżdżać.

 

Ale chęć poznawania kolejnych miejsc okazała się silniejsza. Świat oferuje tak wiele. Nie czas na sentymenty. Nimi będziemy żyli w czasie smutnej deszczowej jesieni i mroźnej zimy :)

 

Wstaliśmy więc (może nie koniecznie tuż) o świcie, zjedliśmy śniadanko na tarasie i wybraliśmy się w krótką podróż na pobliskie wzgórze Srd, by po raz ostatni rzucić okiem na Starówkę, tym razem z zupełnie innej perspektywy.

 

Srd ma 412 m n.p.m. i jest określane jako najlepszy punkt widokowy w całej Chorwacji. Na szczyt można wdrapać się o własnych siłach, wjechać kolejką (50 kun/os w jedną stronę) lub własnym samochodem - na szczyt prowadzi wąska asfaltowa droga. My wybraliśmy opcję nr 3, jako że na pierwszą nie bardzo mieliśmy czas. A poza tym wczorajsze trunki jeszcze nieco szumiały w głowie. Nie wspominając o opaleniźnie, która w dalszym ciągu przypominała przyjaranego na rożne kuraka.

 

Wzgórze Srd oferuje mnóstwo wspaniałych widoków. Nie tylko na panoramę Dubrownika należy zwrócić uwagę, choć na niej zapewne zatrzymamy wzrok najdłużej. Właśnie stąd Czarnogórcy ostrzeliwali miasto podczas oblężenia. Rzeczywiście z tego miejsca Stari Grad ma się jak na dłoni.

Na lewo od Starego Miasta wynurza się wyspa Lokrum. W tle przy dobrej pogodzie można dostrzec kontury Włoch. Widoczny po prawej od Starówki ląd to Wyspy Elafickie. Za plecami wznoszą się góry - granica z Bośnią i Hercegowiną. Po lewej stronie do morza schodzą pasma gór Czarnogóry.


W tym miejscu przyszło nam się pożegnać z Chorwacją (nie na długo bo na 3 dni raptem). Po przejechaniu 40 km i opłaceniu dodatkowego ubezpieczenia zwanego zieloną kartą byliśmy już w Montenegro.
Ale o tym innym razem :)

2 komentarze:

  1. Witaj :) Również miałam przyjemność być na wycieczce objazdowej po Chorwacji, ale autokarem, z biurem. Owszem, bardzo dużo zwiedziliśmy podczas dwutygodniowego pobytu w tym pięknym miejscu, ale co swoim autem to swoim i taką objazdówkę właśnie własnym samochodem planujemy na przyszły rok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja taką samodzielną wyprawę szczerze polecam! Pozdrawiam :)

      Usuń