niedziela, 27 czerwca 2021

Faktoria Pruszcz Gdański

Czasem wydaje mi się, że minęłam się z powołaniem. Lub że mam tych powołań 5. Mieszka we mnie dusza historyka. Toteż odtworzona w Pruszczu Gdańskim starożytna osada musiała prędzej czy później znaleźć się na mojej liście 'do odwiedzenia'.


Pruszcz Gdański w przeszłości położony był nad jeziorem, z bezpośrednim dostępem do morza. Jego strategiczne usytuowanie zapewniało mieszkańcom intensywny rozwój handlu, rzemiosła, gospodarki. Nic więc dziwnego, że obszar ten był niegdyś najbardziej zaludnioną częścią Pomorza. Na pobliskim terenie archeolodzy dokonali wiele cennych odkryć: nekropolie, monety, obiekty będące przedmiotami handlu z Cesarstwem Rzymskim.

 

W Faktorii zrekonstruowano m.in.: Chatę Wodza, Chatę Targową, Chatę Kowala, Chatę Bursztyniarza. Wewnątrz znajdują się bogate ekspozycje, przedstawiające życie codzienne, zwyczaje, rytuały, ciekawostki i fakty historyczne. Miejsce zamieszkują dwa kozły i kilka bażantów. W weekendy na miejscu odbywają się warsztaty, a w czasach przedcovidowych strzelało się tu również z łuku. Wygląda na to, że niebawem pojawią się tu nowe atrakcje, gdyż trwają prace budowlane. 


 

Bilet wstępu kosztuje 9zł normalny, 6zł ulgowy. Pozostałe opcje, fakty i kwestie techniczne tutaj -> https://faktoria-pruszcz.pl/blog/category/news/

To tyle oficjalnie, a teraz z serducha...

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda bardzo zachęcająco. Jest elegancka strona internetowa, rys historyczny, ściana aktualności. Ładny teren, solidne chaty, ciekawe ekspozycje. W kasie na wejściu wita nas uśmiechnięta pani w tradycyjnym odzieniu. Budzi to wszystko zaufanie i wzmaga apetyt. Niestety na tym się kończy... Na miejscu pustki. Obsługi brak. Miasto wymarłych. Warsztaty były, owszem, pani się starała, ale zabrakło tu czegoś. Ikry jakiejś. Werwy. Teren może pochwalić się kilkoma fajnymi ekspozycjami. Przy stanowiskach oznaczenia do audioguidów oraz QR kody. Ale to za mało, by osada żyła! Co można zrobić, aby tchnąć w to miejsce ducha? Ja widziałabym tam rozlokowanych w rożnych miejscach pracowników, którzy z zaciekawieniem opowiadaliby o tradycyjnym rzemiośle, prowadziliby pokazy, angażowaliby publiczność. Wokół rozbrzmiewałaby muzyka, a w powietrzu unosiłby się zapach świeżo wypiekanego chleba i pachnących ziół. To miejsce ma ogromny potencjał!


Dzieci nie ukrywały zawodu. "Mamo, liczyłam na imprezę, myślałam, że tu się będzie coś działo", marudziła Łucja. Zrobiliśmy na warsztatach latawiec, ale fajerwerków nie było. Staraliśmy się wzbudzać w dzieciach ciekawość, opowiadając o eksponatach, ale na dłużej zatrzymali się jedynie w Chacie Targowej, gdzie szukali w piaskownicy kości do szkieletu. Dobrze, że tuż przy Faktorii jest obszerny i bogaty plac zabaw. Tam nie musieliśmy ich namawiać do zabawy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz