Droga przeciągała się nieco. Mimo że odległość nie była duża, wąskie kręte drogi i wszędobylskie skutery z prawem pierwszeństwa przejazdu niezależnie od znaków drogowych skutecznie ograniczały prędkość do dużo niższej niż dozwolona. Sprawy nie ułatwiały przepiękne widoki. Jak tu się nie zatrzymać, kiedy z jednej strony z wody wyłaniały się klify Sorrento, a z drugiej górował zamglony Wezuwiusz...
Starożytne Pompeje były 20-tysięcznym miastem, które 24 sierpnia 79 r. n.e. zniknęło pod grubą warstwą popiołu. Wezuwiusz dawał o sobie znać na kilka dni przed wybuchem, więc część mieszkańców, kierując się złym przeczuciem, zdążyła opuścić miasto. Jednak nikt z nich wcześniej nie widział wybuchu wulkanu, toteż ludność nie miała pojęcia, co ich czeka. Delikatne drżenia ziemi zdarzały się w Kampanii regularnie, więc i tym razem nie wzbudziły podejrzeń. Czarną chmurę zbierającą się wokół szczytu tłumaczono gniewem bogów. Kiedy wulkan rozhulał się już na poważnie i zaczął zionąć ogniem, na ucieczkę było już za późno... Siła wybuchu była okropna. Szacuje się, że wulkan wyrzucał popioły na wysokość 20 km. Warstwa materiału wulkanicznego narastała z prędkością 15 cm na godzinę. Ulice i domy niemal błyskawicznie pokryła 2-metrowa warstwa popiołu. Popiół mieszkańcom Pompejów przyniósł śmierć, ale jednocześnie trwale zakonserwował miasto. W wyniku przeprowadzonych wykopalisk udało się odtworzyć ulice i domy oraz poznać codzienne życie mieszkańców.
Zadziwiające, że na murach zachowały się malowidła, a na posadzkach mozaiki. Wszędzie można znaleźć też naczynia codziennego użytku. W dobrym stanie zachowała się łaźnia, restauracja, kilka domów mieszkalnych oraz amfiteatr.
Patrząc na amfiteatr, trzeba go sobie wyobrazić w chwili, gdy zasiadało tu 12 tyś. widzów. Budowla pochodzi z 80 r. p.n.e. i należy do najstarszych i najlepiej zachowanych obiektów tego typu.
To co wstrząsnęło mną najbardziej i pozostawiło najgłębsze wrażenia, to sylwetki ludzkie zakonserwowane przez lawę i popiół. Przybierają one najróżniejsze pozy - bo na różne sposoby ludzie starali się uciec przed śmiercią lub wręcz przeciwnie - czekali na nią. Natura doskonale utrwaliła ich strach przed nieznanym, rozpacz w momencie gdy zagłada okazała się nieunikniona. Widać wyraźnie, że niektórych śmierć zaskoczyła, inni zdążyli się już z nią pogodzić. Niektórzy leżą, inni klęczą, zasłaniając twarz. Całość jest fascynująca, a jednocześnie niesamowicie smutna i przerażająca.
Pompeje są dowodem wielkiej potęgi. Potęgi ludzkości, którą widać w architekturze - co prawda, aby ją dostrzec potrzebna jest odrobina wiedzy historycznej i wyobraźni - oraz potęgi żywiołu, który zmiótł z powierzchni ziemi miasto, aby po dwóch tysiącach lat można było odkryć je na nowo.
Krocząc uliczkami Pompejów, widok Wezuwiusza towarzyszy nam bezustannie. Możemy na chwilę o nim zapomnieć, kiedy mury stają się wyższe, ale wulkan nie na długo nam na to pozwoli, wyłaniając się co chwila i przypominając o swojej niszczycielskiej sile. Ciągłe pomiary wykazują, że w ostatnich latach Wezuwiusz zaczął zaznaczać swoją obecność. Wykazuje większą aktywność. Kto wie, może znów się obudzi? Historia lubi się powtarzać. Może kolejne miasto ma podzielić los Pompeji i Herkulanum...
Również i na mnie Pompeje zrobiły duże wrażenie. Przez to, że miasto tak ładnie się zachowało to naprawdę jest podróż w czasie:).
OdpowiedzUsuń