niedziela, 16 lutego 2014

Włochy 2013 - Pompeje

1 maja dopisała nam przepiękna pogoda. Nie było więc mowy, aby nie pójść na plażę. Przedpołudnie spędziliśmy masując plecy na kamienistej plaży Morza Tyreńskiego. Woda okazała się równie chłodna jak poprzedniego wieczora, co ani odrobinę nie zniechęciło nas do kąpieli. Silne fale nie pozwalały zapanować nad własnym ciałem, targając nami to w kierunku brzegu, to na ukryte pod wodą głazy, jednak nawet to nam nie przeszkadzało. Szczęśliwi choć niekoniecznie cali i zdrowi, bo z drobnymi obrażeniami, zwinęliśmy ręczniki ok. 12 i wyruszyliśmy do Pompejów.




Droga przeciągała się nieco. Mimo że odległość nie była duża, wąskie kręte drogi i wszędobylskie skutery z prawem pierwszeństwa przejazdu niezależnie od znaków drogowych skutecznie ograniczały prędkość do dużo niższej niż dozwolona. Sprawy nie ułatwiały przepiękne widoki. Jak tu się nie zatrzymać, kiedy z jednej strony z wody wyłaniały się klify Sorrento, a z drugiej górował zamglony Wezuwiusz...




Starożytne Pompeje były 20-tysięcznym miastem, które 24 sierpnia 79 r. n.e. zniknęło pod grubą warstwą popiołu. Wezuwiusz dawał o sobie znać na kilka dni przed wybuchem, więc część mieszkańców, kierując się złym przeczuciem, zdążyła opuścić miasto. Jednak nikt z nich wcześniej nie widział wybuchu wulkanu, toteż ludność nie miała pojęcia, co ich czeka. Delikatne drżenia ziemi zdarzały się w Kampanii regularnie, więc i tym razem nie wzbudziły podejrzeń. Czarną chmurę zbierającą się wokół szczytu tłumaczono gniewem bogów. Kiedy wulkan rozhulał się już na poważnie i zaczął zionąć ogniem, na ucieczkę było już za późno... Siła wybuchu była okropna. Szacuje się, że wulkan wyrzucał popioły na wysokość 20 km. Warstwa materiału wulkanicznego narastała z prędkością 15 cm na godzinę. Ulice i domy niemal błyskawicznie pokryła 2-metrowa warstwa popiołu. Popiół mieszkańcom Pompejów przyniósł śmierć, ale jednocześnie trwale zakonserwował miasto. W wyniku przeprowadzonych wykopalisk udało się odtworzyć ulice i domy oraz poznać codzienne życie mieszkańców.






Zadziwiające, że na murach zachowały się malowidła, a na posadzkach mozaiki. Wszędzie można znaleźć też naczynia codziennego użytku. W dobrym stanie zachowała się łaźnia, restauracja, kilka domów mieszkalnych oraz amfiteatr.



 

Patrząc na amfiteatr, trzeba go sobie wyobrazić w chwili, gdy zasiadało tu 12 tyś. widzów. Budowla pochodzi z 80 r. p.n.e. i należy do najstarszych i najlepiej zachowanych obiektów tego typu.



To co wstrząsnęło mną najbardziej i pozostawiło najgłębsze wrażenia, to sylwetki ludzkie zakonserwowane przez lawę i popiół. Przybierają one najróżniejsze pozy - bo na różne sposoby ludzie starali się uciec przed śmiercią lub wręcz przeciwnie - czekali na nią. Natura doskonale utrwaliła ich strach przed nieznanym, rozpacz w momencie gdy zagłada okazała się nieunikniona. Widać wyraźnie, że niektórych śmierć zaskoczyła, inni zdążyli się już z nią pogodzić. Niektórzy leżą, inni klęczą, zasłaniając twarz. Całość jest fascynująca, a jednocześnie niesamowicie smutna i przerażająca.


Pompeje są dowodem wielkiej potęgi. Potęgi ludzkości, którą widać w architekturze - co prawda, aby ją dostrzec potrzebna jest odrobina wiedzy historycznej i wyobraźni -  oraz potęgi żywiołu, który zmiótł z powierzchni ziemi miasto, aby po dwóch tysiącach lat można było odkryć je na nowo.
Krocząc uliczkami Pompejów, widok Wezuwiusza towarzyszy nam bezustannie. Możemy na chwilę o nim zapomnieć, kiedy mury stają się wyższe, ale wulkan nie na długo nam na to pozwoli, wyłaniając się co chwila i przypominając o swojej niszczycielskiej sile. Ciągłe pomiary wykazują, że w ostatnich latach Wezuwiusz zaczął zaznaczać swoją obecność. Wykazuje większą aktywność. Kto wie, może znów się obudzi? Historia lubi się powtarzać. Może kolejne miasto ma podzielić los Pompeji i Herkulanum...

1 komentarz:

  1. Również i na mnie Pompeje zrobiły duże wrażenie. Przez to, że miasto tak ładnie się zachowało to naprawdę jest podróż w czasie:).

    OdpowiedzUsuń