poniedziałek, 3 grudnia 2012

USA z zachodu na wschód - Las Vegas


Las Vegas - najbardziej osamotnione miasto w USA, gdyż żadne inne nie jest położone tak daleko od innych ośrodków miejskich. Leży na suchej jak pieprz pustyni Mohave, pośrodku niczego. Widać je z daleka. Po długiej podróży przez nicość, z odległości kilku kilometrów widzieliśmy już wieżowce pojawiające się na horyzoncie.


Skąd więc wzięło się całe to szaleństwo na punkcie Las Vegas? Bo jest niepowtarzalne, niesamowite, niewiarygodne. Właśnie tu znajduje się 17 z 20 największych hoteli na świecie. Miejsce to odwiedza rocznie 10 mln ludzi. Żaden inny ośrodek na świecie nie rozwija się w tak błyskawicznym tempie.

Amerykanie mówią, że Las Vegas płożone jest "in the middle of nowhere". Jak się okazuje nie takie nowhere, gdyż zaledwie godzinę jazdy od miasta znajduje się największe składowisko odpadów radioaktywnych na świecie. W tym obszarze w latach 1951-1962 zdetonowano pod ziemią około tysiąca bomb atomowych, a przez kolejne 20 lat przeprowadzono podziemne eksplozje ponad 900 jądrowych ładunków wybuchowych. Amerykanie uczynili z tych testów atrakcję turystyczną zwaną "Atom Bomb Test Watching", która, jak widać sprzedała się genialnie. Ciekawscy zaczęli przybywać masowo, aby poczuć, jak ziemia drży pod nogami, zobaczyć uginające się szyby, podziwiać formujący się w stratosferze grzyb atomowy. Aby zwabić jeszcze więcej turystów, w dniu detonacji sklepy oferowały duże rabaty, otwierano nowe hotele, a restauracje wprowadzały do menu atomburgery. W 1952 r. zorganizowano pierwsze wybory Miss Atomic Blast.

Słynne zdjęcie Miss Atmic Blast Lindy Merlin z 1957 r. 
(zdjęcie z internetu)

Nigdzie indziej nie buduje się, wyburza i wznosi na nowo tylu budynków co w Las Vegas. Niemal wszystkie dzisiejsze wielkie kompleksy stoją w miejscu, gdzie stały wcześniejsze. Wysadzanie wysłużonych budynków przekształcono w kolejną atrakcję turystyczną.

Dość paradoksalnie to brzmi, ale nigdzie w USA nie spędziliśmy nocy tak tanio jak w Las Vegas. Hotele kuszą tanimi pokojami o wysokim standardzie licząc, że turyści zrewanżują się podwójnie, wydając pieniądze w kasynach, których z resztą jest tam multum. Właściwie nie istnieją tam jedynie hotele - każdy z nich bowiem jest jednocześnie kasynem z setkami automatów, stołów do black jacka czy rosyjskiej ruletki. 
My zatrzymaliśmy się w Golden Gate Casino Hotel. Za nocleg zapłaciliśmy całe 27$. Niewiarygodne...

Życie w Las Vegas kreci się wokół głównej ulicy Las Vegas Boulevard znanej jako The Strip. Tu znajdują się najpopularniejsze hotele. Podczas przejażdżki the Strip, można poczuć się jak w bajce albo w parku miniatur, z tym, że amerykańskie miniatury, jak wszystko w Stanach, muszą być olbrzymie. Na tyle, że prawie odpowiadają oryginałom...

Stratosphere Tower - 350-metrowa wieża, na szczycie której znajdują się 3 najwyżej położone urządzenia rozrywkowe na świecie: drop tower, karuzela i kolejka górska. Te dwie ostatnie wychylają się poza krawędzie budynku. Podobno tylko dla ludzi o stalowych nerwach. My odpuściliśmy. Niestety. Tyle wtedy mieliśmy wrażeń, nie potrzebowaliśmy więcej. Jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję, a przyrzekłam sobie, że będę miała, nie odpuszczę!


 Treasure Island - przed obiektem codziennie piraci staczają widowiskową bitwę.


The Mirage - hotelowy ogród z egzotycznymi roślinami przypomina Bali, a w Siegfred & Roy's Secret Garden można obejrzeć białe tygrysy i delfiny.


Monte Carlo - hotel zainspirowany elegancją francuskiej riwiery z przełomu wieków.


New York - miniatura Manhattanu, kolejka górska, Statua Wolności - jednym słowem odrobina Wielkiego Jabłka na wyciągnięcie ręki.



Excalibur - nazwany na cześć słynnego miecza króla Artura. Ruch uliczny w jego okolicy jest tak intensywny, że piesi mają całkowity zakaz poruszania się po ulicy.


Paris Las Vegas - hotel składający się z kilku replik oryginalnej paryskiej architektury - jest Wieża Eiffla, Łuk Triumfalny, Place de la Concorde.



Las Vegas za dnia robi ogromne wrażenie, ale obowiązkiem jest dać się porwać jego nocnemu szaleństwu. Dopiero w nocy budzi się tu życie. Turyści wylegają na ulice, w kasynach zapalają się światła, a the Strip zupełnie zmienia oblicze. Jeśli ktoś był w Las Vegas jedynie za dnia, można śmiało powiedzieć, że nie był tam wcale... Dopiero po zachodzie widać na każdym kroku kaplice ślubne, studia tatuaży, sklepy jubilerskie, liczne kasyna, limuzyny. Neony rażą bardziej niż słońce za dnia, które świeci na pustyni dwa razy mocniej niż gdziekolwiek indziej. Na każdym kroku dudni muzyka, w tle słychać dźwięki rozsypujących się żetonów i monet. Las Vegas to wielka niekończąca się impreza, trwająca 365 dni w roku. Z resztą co tu wiele opowiadać. Mogłabym napisać powieść, a i tak nie oddam rzeczywiście tego, co się naprawdę dzieje. Zobaczcie wiec sami...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz