poniedziałek, 3 września 2012

Turcja lipiec 2011 - K.A.S.

Wycieczki fakultatywne oferowane przez rezydenta okazały się bardzo drogie. Już nie raz przekonaliśmy się, że w lokalnych biurach można zaopatrzyć się w o wiele tańsze fakultety, a nie odbiegające standardem od tych proponowanych w hotelu. Dostaliśmy namiary na biuro prowadzone przez Lenę (o ile dobrze pamiętam Rosjankę mówiącą bardzo dobrze po Polsku). Udaliśmy się tam już następnego dnia po przylocie, wykupując wycieczki na cały tydzień. Porównując ceny z proponowanymi przez rezydentów, jedno z nas z biurem u Leny jechało za darmo...

Marzyłam o Kapadocji, Pamukkalach, jednak przeceniłam nieco swoje siły. W takiej temperaturze tego typu wyprawa byłaby samobójstwem. Zdecydowaliśmy się więc na nieco łagodniejszy wariant - K.A.S, czyli Kursunlu, Aspendos, Side.

Wyprawa zaczęła się o 8.00. Byliśmy pierwsi w autobusie, co oznaczało, że przez kolejne 1,5h zbieraliśmy turystów. Przeżyliśmy to jakoś. Musieliśmy wcześnie wstać, więc wyspaliśmy się przynajmniej...

Pierwszym punktem wycieczki i według mnie najlepszym był rzymski teatr w Aspendos. Budowla zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Nie tylko jej wielkość, ale przede wszystkim bardzo dobry stan. Teatr w Aspendos należy do najlepiej zachowanych starożytnych zabytków. Jest to drugi co do wielkości czynny teatr rzymski, do dziś odbywają się w nim festiwale.

Budynek z zewnątrz nie zapowiada się szczególnie wyjątkowo:

 

Jednak ogrom wnętrza i jego zadziwiająco dobry stan budzi podziw...




W takiej scenerii nie trudno dać się ponieść wyobraźni...
Siedząc na kamiennych schodkach, próbowałam sobie wyobrazić rzymskich aktorów na scenie, starożytnych Rzymian ubranych w swoje tradycyjne stroje oraz Cezara decydującego kiwnięciem kciuka o życiu walczącego z lwem gladiatora... Słyszałam krzyki zachwytu, euforii, przerażenia... To musiał być niesamowity świat...


Następnie przejechaliśmy do Wodospadów Kursunlu. Podróż trwała ok. godziny. Interesował nas tam wodospad, do którego musieliśmy dotrzeć ok. 1 km na piechotę. Na dworze był nieznośny skwar. Pociliśmy się siedząc w klimatyzowanym autokarze, a co dopiero podczas spaceru w pełnym słońcu. Co prawda szliśmy między drzewami, ale pojawiający się co chwilę cień nie dawał ukojenia.

Do wodospadu schodziliśmy kamienną ścieżką. Im niżej byliśmy, tym bardziej przyjemna była temperatura. Nad samą rzeką natomiast panował baaardzo przyjemny chłodek, a od wodospadu wiała delikatna bryza. Usiedliśmy więc sobie w ustronnym miejscu i po prostu odpoczywaliśmy. Kilka chwil w przyjemnym cieple, a nie skwarze - była to bardzo mile widziana odmiana.


 




 

Ostatni punkt wycieczki - miasteczko Side.
Side to niewielkie bardzo urokliwe miasteczko. Nowoczesny kurort wybudowany na starożytnych ruinach. Jest tu również bardzo dobrze zachowany antyczny teatr, jednak nas przywiodła tu grecka świątynia Apolla, a właściwie niestety tylko jej ruiny:


 
Pięknie położona świątynia musiała sprawiać ogromne wrażenie za czasów jej świetności.


Wycieczka K.A.S. trwała cały dzień. Kosztowała ok. 30 E, a oferowała całkiem solidny program. Zobaczyliśmy sporo tureckiego bogactwa, nie cierpiąc jednocześnie z powodu naprawdę zabójczych upałów... Polecam !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz