czwartek, 10 grudnia 2020

Kreta - raj dla podniebienia

Kto głodny, proszę najpierw do lodówki, potem do lektury! 

Tawerna z widokiem  na plażę Falassarna.

 

Dziś będzie o kreteńskich przysmakach.  Jednak nie spodziewajcie się tu przeglądu lokalnej kuchni - nie jesteśmy pasibrzuchami, przewodnicy kulinarni z nas marni. Owszem, kosztujemy lokalnych przysmaków, ale nie jemy dużo ani często, a że nasze podróże mają charakter ekonomiczny, stronimy od restauracji, często biorąc na wynos lub gotując samodzielnie w oparciu o lokalne składniki upolowane na ryneczku. I uwierzcie, tak jest pysznie!

Nasze pierwsze śniadanie: cukinia i bakłażany zapiekane pod serem feta i pomidorami. Do tego jogurt grecki, oliwki, zioła. Pyszka!

 

 Kolacja:

 Moja owsianka spisała się też na polu namiotowym Mithimna:

 Kuchnia kreteńska  to w dużej mierze kuchnia grecka,  a szerzej śródziemnomorska. Dla mnie - ideał. Oparta na świeżych, soczystych warzywach i owocach dojrzewających w słońcu. Królują tu sery, jogurty, oliwki i oliwa. Kreteńczycy pieką wyśmienity domowy chleb, który podają przed posiłkiem, co by się czekanie nie dłużyło. Kreta to raj dla wegetarian. Mogłabym żyć tam bez mięsa i bazować na pieczonych faszerowanych warzywach. Kuchnia jest syta ale lekka. Bogata w aromatyczne zioła. Nie sposób w tydzień skosztować wszystkich przysmaków, ale 7 dni wystarczy, aby się rozsmakować i nacieszyć podniebienie.

Pieczone faszerowane pomidory:

 

Chcąc zjeść na Krecie, z pewnością zajrzysz do tawerny. Tawerna to typowa grecka restauracja będąca często rodzinnym biznesem. W tawernie poczujesz się swobodnie i swojsko. Drewniane meble i otwarte przestrzenie nadadzą lokalnego klimatu. Lokalne będzie też menu - nie spodziewaj się anglojęzycznej wersji, nie zdarza się często, szczególnie jeśli zboczysz z głównych arterii. Google może nie poradzić sobie z tłumaczeniem, więc śmiało pytaj, a najlepiej wcześniej poczytaj o specjałach lokalnej kuchni. 

 Danie typu falafel, bruschetta oraz chleb z oliwą i czosnkiem.

 

Na początek dostaniesz koszyk chleba i oliwę. Nam bardzo smakował ten ich domowy chleb. Kilka kawałków zawsze rozchodziło się w minutę. 


W karcie dań zobaczysz podział na przystawki i dania główne . My do tych drugich z reguły nie docieraliśmy. Faszerowane pieczone warzywa z serem fetą, ryżem oraz mnóstwem ziół zachwyciły nas. Do szczęścia nie było trzeba nic więcej. Na słoneczne dni i upały taka kuchnia spisuje się najlepiej! 

Sałatka grecka:

 Sałatka ziemniaczana:

 Pasta z groszku lub fasoli. Przypomina w smaku hummus.

Czy na Krecie je się drogo? 

To na pewno zależy od indywidualnych preferencji. Żywność jest droższa niż w Polsce, a solidne danie obiadowe z napojem kosztuje około 15 - 20 euro. 

Taki dzienny wydatek nie mieści się w naszym budżecie (pamiętajmy, że dochodzi jeszcze śniadanie i kolacja, przekąski, bilety wstępu itd). Na Krecie pozwalaliśmy sobie na jeden posiłek barowy dziennie, ale zazwyczaj udawało nam się zmieścić w 7-8 euro na osobę. Najadaliśmy się do syta przystawkami, a zakupy robiliśmy w supermarketach lub na targach. 

Jest jednak przysmak, którego sobie nie odmawiamy, choćby nie wiem co! I w tym jesteśmy zgodni, cała nasza czwórka!

Są to oczywiście lody! I dla dorosłych kawa, która na Krecie okazała się wcale nie tania, za to występująca pod mnóstwem postaci. Później znaleźliśmy swój ekonomiczny sposób na kawę. Wiedzieliśmy gdzie i jaką brać oraz nauczyliśmy się brać na wynos, aby nie przepłacać.

Na Krecie zdecydowaliśmy się na danie mięsne tylko raz. Było to grillowane mięso podane z frytkami. Smaczne, ale w porównaniu do wcześniejszych pieczonych warzyw, ciężkostrawne. Nie czuliśmy się po tym dobrze, aż do momentu gdy podano nam raki. Po 2 kieliszkach wróciła równowaga :)

Raki to lokalna wódka. Taki bimber innym słowem.


 


Kreta słynie z owoców morza, które są świeże, a kucharze są mistrzami w ich przygotowywaniu. Amatorzy na pewno będą zachwyceni.

Dzieci próbowały dań kuchni międzynarodowej. Stwierdziły, że Kreteńczycy dają radę i na tym polu :)

W Tawernie Orthi Ammos we Frangokastello, gdzie spaliśmy, gotuje się z produktów z własnej uprawy. Rodzina, która prowadzi ten biznes, wyrabia własne sery, a kuchnia jest jak u mamy. Do tego zjeść można w drewnianej wiatce na klifie, co sprawia, że jedzenie smakuje jeszcze bardziej wyśmienicie. 

 

 Na plaży natomiast najbardziej smakuje arbuz kupiony z przydrożnego stoiska, zimne piwko i pałka kurczaka kupiona na targu. Taki piknik lubimy najbardziej!




















Z Krety przywiozłam zioła. Przesypałam je do słoiczków. Otwieram i wącham. Przywodzą na myśl wspaniałe potrawy, ciepło słońca na twarzy, smak dojrzałych pomidorów. Przez te zioła właśnie, a może dzięki nim, postanowiłam, aby przynajmniej raz w roku wracać w rejony basenu Morza Śródziemnego po zapas ziół. Nie mają sobie równych...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz