sobota, 21 września 2013

Kenia 2013 - rajska plaża Oceanu Indyjskiego


 

Na zakończenie relacji z Kenii zostawiłam sobie to, co najprzyjemniejsze... Safari jest moim najbardziej ekscytującym wspomnieniem Kenii, ale kenijska piaszczysta plaża pozostawiła najbardziej błogie odczucia...

Pierwsza rada, jaką usłyszeliśmy od rezydenta, brzmiała: "Proszę uważać na spadające z palm kokosy. Uderzenie kokosa może przynieść bardzo bolesne skutki". Nic więc dziwnego, że pierwsze kroki po przyjeździe do hotelu skierowaliśmy ku plaży. Koniecznie musieliśmy sprawdzić, czy mówiła prawdę. Palmy już widzieliśmy, ale daktylowe. Kokosowych nigdy... Rezydentka nie kłamała. Drzewa uginały się od nadmiaru kokosów... Może to zabawne, ale zdziwieni byliśmy nieco ich wyglądem. Nie przypominały tych, jakie są do kupienia w sklepie. Człowiek uczy się całe życie...


Frajdą było wypicie mleczka kokosowego bezpośrednio z kokosa. Siedząc na mięciutkim gorącym piaseczku z kokosem w dłoniach, wpatrując się w przepięknie błękitną wodę i kosztując mleka kokosowego, naprawdę miałam wrażenie, że znalazłam się w raju...
Samo mleczko kokosowe nie wzbudziło we mnie zachwytu, ale właściwie smak liczył się tu najmniej...


Kenijska plaża mnie urzekła. Żałowałam, że nie mogłam cieszyć się nią dłużej. Kilka dni minęło błyskawicznie. Słońce prażyło tak intensywnie, że nie można było pozwalać sobie na długie kąpiele w jego blasku. I mimo że uważam, że bałtyckie plaże nie mają sobie równych, akurat kenijskie mogłyby z nimi konkurować...





 


1 komentarz:

  1. piękne wakacje :) czekam na kolejne wpisy :) gdzie następna wyprawa?

    OdpowiedzUsuń