czwartek, 7 listopada 2019

Szwecja - Ales Stenar & Ystad

 

 

 

Ales Stenar - dla nas brzmi dziwnie. Język szwedzki nie jest zbyt przyjemny dla ucha, więc dźwięk tych słów na pewno nie wzbudzi w nas ekscytacji... Co innego jednak poczują miłośnicy magii czy amatorzy dawnych kultur. U nich z pewnością pojawi się dreszczyk emocji...

 

Ales Stenar to bowiem megalityczna budowla, skupisko 59 głazów, z których największe ważą ponad 2 tony! Głazy układają się w kształt łodzi, która ma 67 m długości i 19 m szerokości.

 

I co najważniejsze, o tym miejscu w dalszym ciągu nie udało się dowiedzieć zbyt wiele. Miejsce to owiane jest tajemnicą. Kiedy powstało? Komu służyło? Jaką pełniło funkcję? Czy liczy sobie 1000, 1500 czy może 5500 lat? Teorii na temat powstania jak i wykorzystywania tego miejsca jest wiele. Być może pochowano tu kogoś znaczącego? Jednak archeolodzy nie znaleźli szczątków podczas wykopalisk...  Może czczono tu bogów? Najbardziej prawdopodobne jest, że Ales Stenar to pradawne obserwatorium astronomiczne, a kamienie działają jak zegar słoneczny. Potwierdzeniem tej teorii są liczne zjawiska oparte na grze światła w różnych porach roku. Bardzo prawdopodobne, wszak przed wieloma wiekami ludzie, może i nie mieli prądu, internetu czy broni palnej, ale na astronomii czy matematyce znali się o wiele lepiej niż wielu z nas...

 




Kolejna zagadka - jak te kamienie się tu znalazły? W okolicy nie ma skały, której można by użyć do zbudowania tego kręgu. Skąd je tu przewieziono i w jaki sposób tego dokonano? Same niewiadome i właśnie te tajemnice czynią Ales Stenar tak intrygującym.


Jaka jest najlepsza pora, aby odwiedzić to miejsce? Wieczorem! O innej porze tu nie byłam, ale nie muszę, aby wiedzieć, że lepszej nie ma! Kiedy słońce znika za horyzontem, rzucając pomarańczowe światło na megality, malując jednocześnie esy floresy na niebie, okolica wygląda zachwycająco. Dodajmy do tego zieloną murawę na klifie, kocyk na niej, a my na nim, wpatrzeni - Bałtyk na lewo, głazy na prawo i wsłuchani w szum fal - atmosfera doskonała.





Na koniec kilka informacji praktycznych. Jak dotrzeć do Ales Stenar? Wpisać w GPS Ales Stenar :D Zatrzymać się na parkingu w Kaseberga, dalej podążać według znaków lub za tłumem :) Z parkingu na miejsce kamiennego kręgu prowadzi ścieżka - 15 min spacerkiem. 

Ales Stenar położone jest niecałe 20 km od urokliwego miasteczka Ystad. Zatrzymaliśmy się w pobliżu na noc, a przed południem zjechaliśmy starówkę na rowerach, by o 13.00 zaczekować się na promie Unity Line w drodze powrotnej do Świnoujścia i zakończyć nasz, wydawałoby się na początku niepozorny, a w rezultacie pełen przygód i wrażeń Swedish trip!


Co robić w Ystad? Nie nastawiałabym się na długie zwiedzanie, miasteczko jest niewielkie, ale za to bardzo kameralne i urokliwe, więc grzechem byłoby potraktować je jedynie jako punkt przelotowy. My spędziliśmy tam ok. 3h, z czego pół spędziliśmy na placu zabaw. Poruszaliśmy się na rowerach, więc było nieco szybciej. Z czego Ystad słynie? Z pięknej średniowiecznej zabudowy szachulcowej. Co ciekawe, jest to największy kompleks takiej średniowiecznej zabudowy w całej Skandynawii!








 

Centrum oferuje kilka knajpek i lodziarni, są oczywiście kościoły, muzea - co kto lubi.



A kto przybył do Ystad wieczorem, niech o 21.00 koniecznie wyjdzie na rynek. Co noc, o 21.15 z wieży kościoła Sankta Maria rozlega się dźwięk trąbki, który starym zwyczajem przypomina mieszkańcom, że trębacz czuwa nad bezpieczeństwem mieszkańców. 

Prom Unity Line w 7 godzin zabrał nad do domu (prawie do domu, bo ze Świnoujścia czekały nas jeszcze 4h na kołach). Jednak rejs nie dłużył się nam wcale. Prawie nie ruszyliśmy gadżetów, które zawsze zabieramy dla dzieci (kolorowanki, zagadki, gry planszowe). Najpierw dzieciaki rozrabiały w bawialni, a potem animatorki zabrały ich na 3 godziny, zapewniając różnorodne zajęcia. Malowali, przyklejali, rozwiązywali zagadki, szukali skarbu. Byli zachwyceni! A my jeszcze bardziej :) 


Relacja ze Szwecji skończona. Miło było wrócić do miejsc, dźwięków, widoków, zapachów i wspomnień jeszcze raz. Dobrze poukładać wspomnienia, przebrać zdjęcia, pozachwycać się ponownie, a przy tym realizować swoje literackie zapędy i tworzyć pamiętnik, do którego miło będzie wracać za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat.
A kto towarzyszył mi w tej wirtualnej podróży, dziękuję za uwagę i zapraszam częściej :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz