poniedziałek, 14 września 2015

Wzdłuż Adriatyku - dzień 6 - Herceg Novi

Herceg Novi - miasto w Czarnogórze będące naszym pierwszym przystankiem w podróży po Montenegro. W przewodniku zostało ono solidnie zareklamowane: "Jedno z najciekawszych miejsc na czarnogórskim wybrzeżu, chlubi się starówką, czterema twierdzami, bujną roślinnością śródziemnomorską i prawosławnym klasztorem". Warto zobaczyć, pomyślałam, kiedy zaznaczałam Herceg Novi na naszym planie. Oj, państwo Adamczyk, szanowni autorzy przewodnika, tym razem się na Was zawiodłam. Albo dawno w tym miejscu nie byliście albo mam za wysokie wymagania. Podczas 3-godzinnej wizyty w mieście czułam jedynie zawód. Z wyjątkiem jednego momentu - kiedy skusiliśmy się z mężem na naleśniki z eurokremem. Te były wyśmienite! :)

Zaczęliśmy od Starówki. Najpierw, kierując się znakami, staraliśmy się dojechać jak najbliżej. Następnie poszukiwaliśmy miejsca parkingowego, aż wreszcie straciliśmy z pół godziny na znalezienie kiosku z bilecikami. Taka jest bowiem zasada w mieście - bilet parkingowy można kupić w sklepie, jednak lokalizacja takiego nie jest nigdzie podana. Nikt nie potrafił nam też powiedzieć, gdzie konkretnie możemy się w taki zaopatrzyć. Szukaj więc bracie wiatru w polu!

Zwiedzanie zaczęliśmy od twierdzy Kanli Kula. Imponująca budowla, trzeba przyznać.Jest to dzieło Turków z XV w. Twierdza broniła miasta od strony lądu, funkcjonowała też jako więzienie. Dziś jej wnętrze zaadaptowano na amfiteatr, który może pomieścić 1200 osób. Od strony morza miasto broniły dwie mniejsze fortece.


 

Starówka skupia się wokół dwóch głównych placów. Na Trg Herceg Stefana stoi cerkiew Michała Archanioła - wzniesiona na początku XX w.


 

Na zachód od placu wąską uliczką dojdziemy do wieży zegarowej z 1667 r. -  podobno jest to wizytówka miasta.


Stąd schodkami przechodzi się na najbardziej popularny plac w mieście - Trg Nikole Durkovica. Tu jest kilka kawiarenek, sklepów, i stąd prowadzi urocza uliczka, którą można dojść do promenady.


Starówka Herceg Novi nie zachwyciła mnie. Ja odebrałam ją raczej jako zaniedbaną i opustoszałą.  Na pewno nie nazwałabym jej wizytówką miasta...
Miejsce ma potencjał, nie zaprzeczę. I być może kiedyś przeżywało lata świetności. Owszem, niesamowicie miło byłoby przechadzać się urokliwymi, wąskim, kamiennymi uliczkami Starówki:


  

 

 ... gdyby nie obecny na każdym kroku zapach uryn oraz wszędobylskie bezpańskie koty i ich odchody!!!


Po tym co przeczytałam w przewodniku, po prostu spodziewałam się czegoś więcej...

Czytałam o murach obronnych starego miasta. Próbowaliśmy do nich dotrzeć. W górę prowadziła trudno dostępna ścieżka, zarośnięta i widać, że od dawna nie uczęszczana. Brnęliśmy uparcie przez chaszcze i gąszcze, minęliśmy po drodze owocujące drzewa kiwi i doszliśmy do nikąd. Wyrosła przed nami brama zamknięta zardzewiałą kłódką...


Promenada, port, plaża - wszystko to nie robiło dobrego wrażenia. Wszystko opustoszałe, zaniedbane. Turystów też jak na lekarstwo. Przeszliśmy się kawałek, po drodze spałaszowaliśmy mega naleśnika z eurokremem - coś w rodzaju nutelli, co poprawiło nam nieco nastrój. Minęliśmy bardzo precyzyjnie i fachowo zaparkowane samochody.

 

Natknęliśmy się na ogromny opuszczony hotel. Widać, że kiedyś przyjmował setki gości, dziś niestety w ruinie.

Z jednym się zgodzę - przyroda w Herceg Novi rzeczywiście zachwyca. Jest niesamowicie bujna i o soczystych żywych kolorach. Są piękne kwiaty, rośliny, które u nas są kwitnącymi krzewami, tam wyrastają na kilkumetrowe drzewa obsypane dorodnymi pąkami kwiatów. Ta bogata fauna przykrywa zrujnowaną architekturę.

Ciekawe, że przewodnik Pascala (nie wiem jak inne) nie informuje o tym, że miasto nie jest w najlepszej kondycji. Nie ma wzmianek o upadających hotelach, opustoszałych uliczkach. Czy natrafiliśmy na jakiś gorszy okres? Czy mamy takie spostrzeżenia jako jedyni? Trzeba by pojechać ponownie, aby się przekonać, ale nie sądzę, żebyśmy jeszcze kiedyś mieli chęć zajrzeć do Herceg Novi ponownie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz