wtorek, 14 kwietnia 2020

Sycylia - Katania




 Katania


Drugie co do wielkości (po Palermo) miasto na Sycylii. Położone na wschodnim wybrzeżu. Przewija się przez nie wielu turystów, ale głównie przelotem, ze względu na zlokalizowane tu lotnisko. I my nie zabawiliśmy na długo, jako że Katania jest miastem zatłoczonym, hałaśliwym i szczerze mówiąc, niezbyt urokliwym...



Jednak pewnych rzeczy nie można jej odmówić - bogatej historii oraz niecodziennej lokalizacji, gdyż nie każde miasto może pochwalić się sąsiadującym czynnym wulkanem, który przez wieki wielokrotnie zalewał ulice jego miast.



Katanię zwiedziliśmy na nogach. Zaczęliśmy od targu rybnego. Fishmarket znajduje się w samym centrum miasta. Jest ogromny i oferuje gatunki ryb, których nie widzieliśmy nigdy wcześniej nawet na obrazku. Tłok, hałas, smród - kolejność przypadkowa. Może nie brzmi to zachęcająco, jednak warte odwiedzenia jest na pewno! Mimo wielu klientów, ścisku i harmidru, lokalni sprzedawcy chętnie prezentowali swój asortyment nam, turystom, którzy, wiadomo, że nic nie kupią. Tłumaczyli nazwy gatunków ryb, zachęcali do zdjęć. Okoliczności niezbyt wakacyjne, ale serdeczność lokalsów bardzo pokrzepiająca.









Z targu wyszliśmy wprost na Piazza del Duomo - główny plac w mieście z Katedrą św. Agaty, patronki wyspy. Wewnątrz znajdują się relikwie świętej. Sycylijczycy wierzą, że katedra stanęła w miejscu, gdzie patronka zginęła śmiercią męczeńską.


 



Warto zatrzymać się przy Fontannie Słonia, która stanęła tu jako symbol odrodzenia miasta po ogromnych zniszczeniach, jakie przyniosło trzęsienie ziemi. Słoń wykonany jest z lawy wulkanicznej, a na plecach niesie egipski obelisk.



W innym zakątku placu znajduje się XIX-wieczna fontanna Amenano, przy której możemy dostrzec jedyny zewnętrzny fragment przepływającej pod miastem rzeki Amenano.



Do Katanii nie przybyliśmy, aby zaliczać zabytki z mapą w ręce. Chodziło nam raczej o spacer po miejskich zaułkach, bez większego planu, ładu i składu. Toteż gdy zobaczyliśmy już Piazza Duomo, schowaliśmy przewodnik do plecaka i przecinaliśmy uliczki, szukając wyjątkowych miejsc, charakterystycznych zdobień, ciekawych zakamarków. Szliśmy wzdłuż ruchliwej Via Etnea, mijając barokowe budynki. Dziwił nas zarówno kunszt architektów jak i pragmatyzm mieszkańców. W Katanii bogato zdobione barokowe pałace, teatry i kościoły kłócą się z obskurnymi uliczkami, z zagryzmolonymi kiepskim graffiti ścianami. Z zatłoczonej uliczki ze ściśniętymi autami zaparkowanymi po obu stronach, gdzie dystrybutory z paliwem wyrastają znikąd i funkcjonują bez większych zasad bezpieczeństwa czy przepisów o zachowaniu minimalnej odległości, nagle wyrastają ruiny antycznego teatru. Gdzie Etna, mimo że nie widać jej za wysokimi ścianami kamienic, przypomina o swoim istnieniu i aktywności na każdym kroku - zobaczyć ją możemy w murach budynków, w których lawa wykorzystana jest jako budulec.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz