środa, 18 września 2013

Kenia 2013 - Mombassa



Ktoś kto spędził tydzień czy dwa, wylegując się na leżaku przy basenie w jednym z bogatych hoteli, nie może powiedzieć, że zna Mombasę. Przejeżdżając przez miasto z lotniska w klimatyzowanym autokarze, również nie można stwierdzić, że widziało się stolicę kenijskiego wybrzeża. Mombasa widziana z okna hotelowego pokoju a ta, jakiej doznaje się podczas spaceru po krętych uliczkach Starego Miasta, w czasie przejazdu tuk-tukiem czy też w trakcie spaceru po targowisku, to dwa zupełnie inne oblicza miasta. To pierwsze jest zdecydowanie bardziej przyjemne, to drugie za to przepełnione nędzą, kalectwem i biedą jest prawdziwe. Każdy turysta ma wybór i sam podejmuje decyzję, jak bardzo chce się zagłębić w Mombasie...

Nawet jeśli wybierzemy się z biurem podróży do centrum, nie możemy być pewni, że zobaczymy prawdziwe życie mieszkańców Mombasy. Autokary wiodą stałą ścieżką do Fort Jesus - fortecy zbudowanej w XVI w. przez Portugalczyków, którzy przybyli do Kenii z zamiarem kolonizacji tej części Afryki.




Następnie odbywa się przechadzka po Starówce (chociaż niekoniecznie powinniśmy nazywać tę część miasta Starym, gdyż większość budynków pochodzi z XIX w.). Krocząc krętymi uliczkami niczym w labiryncie od razu można zauważyć arabskie i hinduskie wpływy. Mimo że budynki są bardzo zniszczone, uwagę przyciągają bogato zdobione balony i drzwi. Wszystko to nieco ginie pod grubą warstwą brudu, wśród zgiełku sklepików i unoszącego się wszędzie zapachu ścieków, więc podczas poszukiwań architektonicznych perełek trzeba być czujnym i wytrwałym.

 


Warto zapuścić się nieco dalej, pozostawić w pokoju hotelowym poczucie estetyki i potrzebę higieny i zapuścić się nieco dalej w poszukiwaniu małych sklepików z pamiątkami oraz tych z ręcznie robionymi popularnymi w Mombasie butami. Można zobaczyć jak wygląda produkcja buta podobno-ze-skóry-wielbłądziej od wycinania podeszwy, poprzez wybijanie wzorków, na szyciu kończąc. Koniecznie trzeba przejść się wśród straganów, wejść na bazarek, niekoniecznie po to, aby kupować - sama obserwacja dostarcza wielu wrażeń.








Obowiązkowym punktem wycieczki po Mombasie jest Elephant Tusk czyli Brama Kłów. Jest to symbol Mombasy, z którym żaden turysta nie odmówi sobie zdjęcia:


Jednak z bliska wielkie aluminiowe kły zewsząd oklejone plakatami sprawiają raczej tandetne wrażenie.


Będąc w centrum, nie można nie wstąpić do Fabryki Rękodzieła Akamba - mimo że ładnie nazwane przypomina raczej slumsy na przedmieściach. Pracuje tu ok. 3000 ludzi, każdy z pracowników ma swój numer, którym oznaczone są wykonane przez niego rzeźby w sklepie.  Zabrania się turystom kupowania rzeźb bezpośrednio od właściciela, a pracownikom bezpośredniej sprzedaży turystom, jednak odbywa się to nagminnie.
Warsztaty wyglądają raczej jak szałasy. Brakuje w nich podstawowego wyposażenia. Pracownicy posługują się prymitywnymi narzędziami, a mimo to tworzą prawdziwe dzieła sztuki. Są tak dobrze wyspecjalizowani w swoim fachu, że ich rzeźby niczym się nie różnią, na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie, jakby wyszły spod taśmy.



Nie ma przepisów BHP. Pracownicy przytrzymują kłody drewna podczas piłowania bosymi stopami... Podobnie odbywa się rąbanie siekierą.
Obszar "fabryki" dzieli kanał ściekowy, którego brzegi łączy prymitywny mostek.




Niedługo po naszej wizycie w Kenii miały odbyć się wybory. Ich zapowiedzi widać było na każdym kroku. Na murach, słupach, nawet na kłach słynnej bramy roiło się od reklam wyborczych. Jeden z kandydatów rzucił kiełbasę wyborczą również do Fabryki Rękodzieła - na zdjęciu pracownicy w kolejce czekają na butelkę Pepsi. Starczyło tylko dla części załogi...


Mombasę zwiedzaliśmy z miejscowym biurem podróży. Zaliczyliśmy wszystkie punkty zawarte w ofercie rezydenta za połowę ceny. Warto było zobaczyć najważniejsze miejsca miasta, jednak to najbardziej przerażające i najsmutniejsze oblicze miasta zobaczyliśmy przez przypadek...

Przedtem jednak wybraliśmy się do centrum handlowego Nakumat środkiem lokomocji zwanym tuk tuk.


Tuk tuk to najbardziej korzystny i najbardziej popularny środek lokomocji w Mombasie, jeśli chodzi o krótkie trasy. Przejazd do Nakumatu kosztował nas 4$, czyli po 1$ na pasażera. W tuk tuku mieści się nawet 10 osób, jednak turystów przewożą maksymalnie 4 - a i to jest już ciasno. Polecam przejażdżkę tuk tukiem - jest głośno i niewygodnie, ale za to jak wesoło!



Tuk tuk jedzie wolniej niż autobus, można więc więcej zaobserwować.



Na koniec kilka słów o slumsach...
Wracając z safari, kierowca zafundował nam objazd po przedmieściach. Mieliśmy uniknąć korków, zyskaliśmy na tym jednak wiele więcej. Zobaczyliśmy Mombasę, jakiej normalnie byśmy nie widzieli. Niektóre widoki były tylko nieprzyjemne, inne drastyczne. Wszystkie jednak dawały do myślenia. Sprawiały, że na sercu pojawiał się ciężar, ale i ulga... myślę, że mając te obrazki przed oczami, każdy z uczestników doceniał 100 razy bardziej to, co ma...



"Sklep" z drzwiami...


... i łóżkami.


Przy ulicy pasły się krowy, do kolan zanurzone w śmieciach. Gdy staliśmy w korku czy na światłach, do szyb stukali kalecy ludzie z prośbą o datek lub jedzenie. Część z nich była niewidoma, inni nie potrafili chodzić, więc podchodzili na kolanach. Na ich twarzach widać było cierpienie, głód. Jeśli ktoś wychylił dłoń z pieniędzmi, zbiegały się tłumy. Trudne obrazy. Takie, które zostają w głowie na dłużej. Takie, które przypominają się podczas hotelowej kolacji, gdzie goście na talerzach zostawiają tony jedzenia... Takie, które pojawiają się w lustrze wody hotelowego basenu... Trudne, ale prawdziwe... Każdy turysta więc niech wybierze sam - czy wystarczy mu hotelowa mrzonka jako wspomnienie Kenii, czy może chce zobaczyć więcej, przekonać się na własne oczy, jak jest naprawdę...

I na koniec obrazek, który z Mombasy kojarzę najbardziej, gdyż obok tego miejsca przejeżdża się wielokrotnie m.in. jadąc do centrum czy na lotnisko.
Chodzi o śmietnisko w Mombasie. Śmietnisko będące jednocześnie schronieniem dla bezdomnych. W krajobraz hałd odpadków wpisują się szałasy, a z unoszącej się nad wysypiskiem chmury dymu wyłaniają się ludzie wraz z krukami - walczący o pożywienie...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz