czwartek, 17 września 2020

Góry Stołowe z dziećmi - Błędne Skały

 

 

Błędne skały - sama nazwa już intryguje i słusznie, bo jest to miejsce, które umieściłabym na liście Top 10 of Poland, gdybym taką stworzyła ;)

 

Czym są Błędne Skały? W rzeczywistości jest to park narodowy zlokalizowany na pograniczu polsko-czeskim w Górach Stołowych między Kudową Zdrój a Karłowem. Obszar zajmuje 21 ha i można do niego dotrzeć na kilka sposobów. Dla wytrwałych jest trasa prowadząca przez Szczeliniec Wielki. Mniej aktywni mogą podjechać samochodem. Trasa wiedzie przez drogę 100 zakrętów.

 

 

U wejścia na szlak pieszy prowadzący do Błędnych Skał można zoostawić samochód na darmowym parkingu (to ten, który zaczyna się tam, gdzie kończy się korek samochodów, czekających na wjazd na płatny parking). Stamtąd jest ok 75 min marszu do wejścia na teren rezerwatu. 

Trzecia, najłatwiejsza opcja to przejazd ruchem wahadłowym do parkingu górnego. Przyjemność jest czasochłonna (ruch odbywa się na zmianę i zmienia się co 15 min) oraz płatna (20 zł), ale dojeżdżamy niemalże do budki z biletami (bo wejście na szlak kosztuje 10 zł / 5 zł). My wybraliśmy opcję trzecią. Na leniucha. Tak. Przyznaję się. I ostentacyjnie wytłumaczę się teraz dziećmi. Tak, zrobiliśmy to ze względu na nie. Nie, wcale nie dla własnej wygody. Ani trochę. Podróżując we dwoje stronimy od łatwych rozwiązań i unikamy płatnych opcji, ale gdy do zespołu dołączają dzieci, nieraz trzeba zmienić priorytety...

 

Odwiedzający narzekają na korki przy wjeździe na górny parking. Oraz na tłumy w samym parku. Nie dziwię się. Błędne Skały to miejsce na skalę światową. Nic dziwnego, że jest oblegane i zatłoczone. Jednak my wjechaliśmy sprawnie i na nadmiar turystów nie narzekaliśmy. Jak to? Ano proste! Zamiast w sezonie, przyjechaliśmy jesienią. Mimo że to była niedziela, środek pięknej złotej jesieni, o poranku ustawiliśmy się w kolejce i na wjazd czekaliśmy około 20 min. Poszło jak z płatka! 

 

Bez problemu znaleźliśmy miejsce parkingowe. Mimo że świeciło słońce i wydawało się, że jest całkiem ciepło, zarzuciliśmy puchowe kamizelki (przydały się - słońce nie dociera do dolnych partii skalnego labiryntu). Okazało się, że z parkingu roztacza się widok na okolicę. Wypatrzyliśmy odwiedzony przez nas poprzedniego dnia Szczeliniec Wielki.

 Trasa Błędnych Skał wiedzie po drewnianych kładkach (ze względu na podmokłe i grząskie podłoże) poprzez szczeliny wyżłobione przez procesy geologiczne na przestrzeni milionów lat. Temperatura, woda i wiatr wytoczyły korytarze, przez które przecisnąć się mogą jedynie ci, którzy albo dbają o linię albo potrafią mocno wciągać brzuch. Skalne ściany wznoszą się wysoko w górę, pozbawiając odwiedzających słońca, a dolne partie utrzymując w wiecznym cieniu, co skutkuje brakiem roślinności i osadzającym się na skalnych półkach mchu. 


Przeciskanie się przez fantazyjne korytarze to frajda dla małych i dużych. Nie tylko brzuszek może być tu problemem. Zarówno plecak na plecach jak i wysoki wzrost mogą okazać się przeszkodą. Wózek dziecięcy? Na to nie ma żadnych szans, a i z nosidłem bym się nie pokusiła. Za dużo szczelin, przesmyków, wystających skał, śliskich głazów do pokonania. Najlepiej przybyć tu na własnych nogach, nie objadać się przed i uważać na głowę w trakcie :).

  

Przejście trasy zajęło nam nieco ponad 1 godzinę. Było fantastycznie. Tak, że po wyjściu chciałoby się pójść jeszcze raz! Dzieci bawiły się wyśmienicie, a my? My bawiliśmy się jak dzieci!  

 

 

Błędne skały przybierają fantazyjne kształty i różne rozmiary. Niektóre mają nawet swoje nazwy. Jedne bardzo trafne, inne wymagające użycia nieco więcej wyobraźni.


Trasa kończy się 10-minutowym spacerem utwardzoną leśną dróżką. Co kawałek zza drzew wyłaniają się widoki na okolicę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz