sobota, 23 listopada 2019

Po co i jak podróżować z dziećmi i czy w ogóle warto???

Podróżowanie z dziećmi nie jest łatwe. Nie jest beztroskie. Nie leżysz przy basenie z drinkiem z palemką (choć nam się już czasem uda przez kilka minut...). Nie spacerujesz promenadą w szpilkach i makijażu. Nie masz na to czasu. Nie dbasz o to. 

 Oj tam, oj tam, praktyka czyni mistrza, po 3 latach podróżowania z dwójką udaje mi się powoli znaleźć balans... :)

Pamiętam nasze wyjazdy "sprzed dzieci". Co miałam w walizce? Na pewno nie inhalator i Nebudd, za to biżuterię, kosmetyki, szpilki. Czy to znaczy, że podróżowanie z dziećmi jest do kitu? Ależ w życiu!!! Jest pełne przygód, pełne wrażeń. Każda chwila jest wyciśnięta na maksa, każda przygoda przeżyta na 100%. He, jest trudniej, bywa cholernie wyczerpująco, bo potrzeby twoje, moje, nasze trzeba spełnić... Ale nie wyobrażam sobie dziś, jakby miało ich nie być z nami. Zarówno w domu jak i w świecie. Owszem, zdarzają nam się wyjazdy we dwoje. Takie dla podgrzana atmosfery we dwoje. I te ja bardzo szanuję. Ale uwielbiam wyjeżdżać też z dziećmi. Uwielbiam pokazywać im świat. I kocham, gdy oni pokazują mi to, czego ja nie zauważam. A dzieci potrafią nauczyć rodzica bardzo wiele... Z resztą wystarczy spojrzeć na obrazek poniżej. Moi odkrywcy. Bez nich każdy nowo odkrywany zakątek byłby niepełny...


Bywa, że problemy codzienności irytują mnie. Ciągle ten sam mechanizm - jeść, pić, siusiu, poczytaj, ułóż, bądź moim pacjentem ;). Będąc na wakacjach, można się wyluzować. Nie trzeba spieszyć się do przedszkola, nie trzeba wstać o świcie, ech, można nawet nie myć zębów. O ile chcesz jedynie wypoczywać nic nie robiąc...



Nam jednak do takich daleko! My odkrywamy, zdobywamy, zwiedzamy, wędrujemy, poznajemy, poszukujemy. Bywa, że zrywamy się  skoro świt,  że przemierzamy dziesiątki i setki kilometrów. Jesteśmy zmęczeni, znudzeni, a tu ktoś marudzi, ktoś chce siusiu, ktoś jest głodny, komuś słońce świeci. Nie łatwo było się przestawić ze składu dwóch dorosłych rozumiejących się bez słów podróżników na skład czteroosobowy, gdzie dwójka to pełne skrajności maluchy targane humorami i potrzebami. Na początku denerwowałam się. Ile razy można zatrzymywać się na siusiu??? W takim tempie nigdy nie dojedziemy! Razi słońce? Zamknij oczy! Nie, nie opowiem historii z dzieciństwa! Szybko jednak zrozumiałam, że jeśli chcę zwiedzać świat z dziećmi, muszę zmienić podejście, bo na takim daleko nie ujadę...









Na każdy wyjazd mam więc listę zajęć kryzysowych.
1.Historie z dzieciństwa
Opowiadam dzieciom moje przygody z dzieciństwa. Czasem trochę koloryzuję. Bywa, że wymyślam i dostosowuję tematykę tak, aby pasowała do sytuacji. Działa zawsze!
2. Gry słowne
Nasze dzieci fascynują się literkami, wykorzystujemy więc to i: rysujemy literki w powietrzu lub na plechach, literujemy, sylabizujemy, wymyślamy wyrazy, które zaczynają się lub kończą na jakąś literkę. Wszystkie pomysły dozwolone.
3. Gry liczbowe
Dodajemy, odejmujemy, liczymy - co dwa, liczymy samochody danego koloru, szukamy liczb - co nam przyjdzie do głowy.
4. Zgadywanki
Gdzie idzie pan, który przechodzi przez ulicę, jakiego koloru będzie następny samochód, o czym myślę - opisuję jakiś przedmiot/zawód/owoc/danie - dzieci zgadują, co mam na myśli.
5. Wymyślanki - co byśmy zrobili, gdyby...
6. Kto zna mnie lepiej: jaki kolor lubi tata, co najbardziej lubi jeść mama, ulubiona książeczka Kajetana, najlepsza koleżanka Lusi - zgadujemy. 
Zawsze pakujemy dzieciom plecaki z książeczką, kredkami i kolorowanką, kilkoma magnetycznymi grami, zabawkami. Nie ruszamy się z domu bez pojemnika z kanapkami. Głód to największy przeciwnik dzieci i rodziców. A gdy pomysły i siły się kończą, z pomocą przychodzą nowoczesne technologie: tablety i słuchawki. Te wszystkie narzędzie dodać Nervosol i *wino tworzą zestaw doskonały :D
*wino z przymrużeniem oka oczywiście


Gdy na świecie pojawiają się dzieci i ty zamierzasz zabrać je w świat, wszystko staje na głowie. I pojawia się pytanie - czy warto? Ja nie muszę się zastanawiać. Nasza czwórka stanowi zgrany team już od dłuższego czasu i choć dostajemy często po nosie (choroby w podróży, odwołane wyjazdy), nie poddajemy się. Ale czy podróżowanie z dziećmi jest dla wszystkich? No nie! Rodzina w podróży nie wygląda jak z katalogu. Nie zawsze są uśmiechnięci, czasem są po prostu wkurwieni. Nie zawsze są wypoczęci, czasem na twarzy malują się bruzdy zmęczenia. Nie zawsze w oczekiwaniu na lot, pociąg, autobus, grają ochoczo w kosi kosi łapki, czasem każdy siedzi z nosem w swoim tablecie. Nie zawsze są umyci, czasem śmierdzą :D Nie zawsze się do siebie odzywają. Nie zawsze się ze sobą zgadzają... Czy taki obraz Twojej rodziny w podróży Ci odpowiada? Jeśli nie jesteś w stanie się z tym pogodzić, zostań w domu albo jedź z biurem podróży na all inclusive raz do roku. I też będzie dobrze! Nic na siłę!



A więc gdy chcesz zabrać dzieci w podróż, zacznij od siebie. Zrozum, musisz się uzbroić w cierpliwość, morze cierpliwości!!! W pomysły i narzędzia. Musisz się wyposażyć w dobry nastrój. Musisz zmienić podejście, priorytety!



Jeśli jednak zdecydujesz się na romans z przygodą, jeśli masz duszę obieżyświata, jeśli nie straszne ci trudy i wyrzeczenia nie tylko w domu ale i na urlopie, wsiadaj z nami do przysłowiowego pociągu i daj się ponieść! Dotykaj, czuj, przeżywaj i bacznie się przyglądaj... temu co dookoła i dzieciom, bo... one nauczą Cię cieszyć się z najmniejszych rzeczy, pokażą Ci to, co sam na pewno byś przegapił, zatrzymają się tam, gdzie na pewno przeszedłbyś obojętnie, dotkną tego, co Ty byś zignorował i zachwycą się tym, czym w czym Ty nie zobaczyłbyś nic nadzwyczajnego..






A jak poradzić sobie w sytuacjach, w których, no kxxxxa, radzić sobie nie idzie? Czasem to jest bardzo trudne, wydaje się wręcz niemożliwe, ale uwierzcie, zawsze można dojrzeć jasną stronę mocy i mówi to pesymistka numer 1 w całym wszechświecie!



Lubię przemieszczać się sprawnie. Z punktu A do punktu B. Z dziećmi rzadko się to udaje. Przyczyna. No siusiu i kupa oczywiście! Nie mogłaś pomyśleć o tym wcześniej??? - pyta pretensjonalnie zirytowany rodzic... No nie mogła! Ja nie mogę, to jest 5-latka, człowieku! Mało tego. 10 min później Młody woła: KUPĘĘĘ! Zajebiście! Nie mogłeś wtedy gdy Lusia??? - no nie mógł, człowieku, bo wtedy mu się nie chciało!!! Co w takich momentach pomaga? 5 oddechów, to podstawa. Uwierz, po kilku oddechach jest lepiej (jeśli musisz, zawsze możesz popić wina ;) ). A gdy jest już po sprawie, spróbuj tego... Rozejrzyj się. Jesteś w innym kraju. To inna kultura. Inna architektura. Inna roślinność. Inny krajobraz. Być może jesteś w zajebistym miejscu i nie zauważyłbyś tego, gdyby nie ta kupa na trasie!!! Przed chwilą jeszcze wydawało Ci się, że to gówniana sprawa, a teraz okazuje się, że jesteś w jednym z najpiękniejszych miejsc na całej trasie...



 Nie jestem mamą z katalogu. Potargane włosy, sportowe ciuchy, brak makijażu - tak wyglądam w podróży. Nie jestem mamą z poradnika - zmęczenie, wkurzenie, brak cierpliwości - to wszystko mi się zdarza. Jestem mamą, która kocha swoje dzieci... ale kocha też podróże i nie potrafi zrezygnować z drugiego na rzecz pierwszego. I okazuje się, że nie musi!!! Ale podróżowania z dziećmi trzeba się nauczyć. Do tego trzeba się przygotować.


Chodźcie dzieci, zrobimy sobie ładne zdjęcie!
Tiaaaaaaaaaaaaaaaa....

A skąd mamy wiedzieć, czy to, co robimy, wychodzi nam dobrze?
Gdy widzisz swoje dzieci, które na okrągło bawią się w podróżowanie, które ciągle pakują walizki, lecą samolotem, płyną statkiem. w wymyślonym barze zamawiają apple juice, a jako laurkę na dzień matki wręczają ci samodzielnie wykonane paszporty dla całej rodziny, wiesz, że dajesz radę, że ogarniasz, że uczysz swoje dzieci tego, co najważniejsze - miłości do ludzi i do świata: bez stereotypów i uprzedzeń. ..
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz