czwartek, 26 czerwca 2014

Słowacja - Łomnica i Jaskinia Lodowa



Skoro już miałam okazję być w górach, chciałam móc stanąć pośród nich, poczuć ich potęgę, piękno, magię. Jazda samochodem górskimi krętymi drogami nie satysfakcjonowała mnie wcale. A wędrówki po szczytach niestety tym razem musiałam odpuścić. Na szczęście dzisiaj są sposoby, aby stanąć na szczycie, nie pokonując trasy o własnych siłach. Można skorzystać z dobrodziejstw cywilizacji. Normalnie nigdy nie poszłabym na taką łatwiznę, ale w zaistniałej sytuacji było to idealne rozwiązanie.

Zdecydowaliśmy się na Łomnicę - drugi co do wysokości szczyt Tatr znajdujący się po ich słowackiej stronie. Wejście na Łomnicę podzielone jest na etapy. Pierwszy pokonać można w tradycyjny sposób. My skorzystaliśmy z 2-etapowej kolejki linowej, która zawiodła nas do podnóża Łomnickiego Szczytu - Skalnate Pleso. Taka przyjemność (podróż w obie strony) kosztuje 18 euro. Warto poświęcić te pieniążki, bo szlak jest naprawdę długi (przejażdżka kolejką trwa z 30 min) i mało atrakcyjny. Z wagonika widoki są piękne, ale czy można to samo powiedzieć o szlaku pieszym? Trzeba by zapytać tych, co go pokonali, mi jednak z góry wydawało się, że nic ciekawego.




Skalnate Pleso znajduje się na wysokości 1751 m n.p.m. Tu kończy się pierwszy etap wycieczki. Wysiadamy z wagonika i stajemy u podnóża Łomnickiego Szczytu, który odbija się w krystalicznie czystej górskiej wodzie Łomnickiego Stawu.


Aby wyruszyć w dalszą drogę i dostać się na sam szczyt, trzeba przesiąść się do innego wagonika (ale najpierw zakupić bilet w dwie strony za 26 euro). Pobyt na górze trwa 50 min.


 

Kolejka na szczyt musi dostarczać niesamowitych wrażeń. Wisi na 3 linach, porusza się powoli, a że szczyt często bywa schowany za grubą warstwą chmur, na końcówce zupełnie ginie we mgle. Na szczycie jest platforma widokowa, która podobno pozostawia wspomnienia na całe życie. Podobno... bo my zdecydowaliśmy się pozostać na etapie Skalnego Plesa. Dlaczego? Nie ukrywam, że nieco zniechęciła nas cena. Nasz już i tak solidnie nadszarpnięty budżet ciężko zniósłby kolejne niemałe obciążenie. Poza tym patrząc na szczelnie przykrywające szczyt chmury, odnieśliśmy wrażenie (mylne, jak się później okazało), że z góry niewiele poza mgłą byśmy zobaczyli. Ostatecznie duża różnica temperatur i ciśnienia utwierdziła nas w decyzji, że tym razem rezygnujemy z dalszych podbojów. Jak na 36-tygoniową ciężarówkę i tak porwaliśmy się na wiele.


Spędziliśmy więc przyjemne i spokojne dwie godziny pośród Tatr Wysokich, kamienną ścieżką okrążyliśmy Łomnicki Staw, pokręciliśmy się troszkę po schronisku, przysiedliśmy na kilku ławeczkach, aby zaczerpnąć rześkiego górskiego powietrza i podziwiać krajobrazy.






W międzyczasie szczyt wielokrotnie zmieniał oblicze, odkrywając się nieco, by za chwilę ponownie schować się całkowicie za gęstą warstwą chmur. Na koniec jednak zrobił nam niespodziankę i obnażył się na dobrych kilka chwil tak, abyśmy mogli dostrzec znajdującą się na górze stację kolejki. Był to dla nas znak, że teraz możemy już zjechać na dół i podążyć dalszą wyznaczoną trasą w kierunku Jaskini Lodowej. 



cennik kolei liniowych Wysokie Tatry

W Tatrach po słowackiej stronie mamy dwie jaskinie lodowe. Jedna należy do sytemu jaskiń Demanowskich (tych samych co opisywana przeze mnie jaskinia Wolności). My wybraliśmy się do Jaskini Lodowej Dobszyńskiej - jednej z najcenniejszych jaskiń lodowych na świecie wpisanej na listę światowego dziedzictwa przyrody UNESCO.


Zwiedzanie jaskini trwa 30 min. W tym czasie pokonuje się trasę 500 m. Średnia temperatura we wnętrzu waha się od 1 do 4 stopni. Wybierając się więc do jaskini trzeba pamiętać o ciepłej odzieży i odpowiednim obuwiu ( trasa wiedzie po metalowych schodkach i pomostach, które, choć przystosowane do warunków, mogą być mokre i śliskie). Bilet kosztuje 7 euro, parking 3 euro, a za możliwość robienia zdjęć płaci się standardowo 10 euro. Z parkingu do wejścia do jaskini wiedzie ścieżka (różnica wysokości - 130 m), której pokonanie zajmuje ok. 30 min.
cennik


Wejście do jaskini jest dość nietypowe. Dotychczas każda jaskinia, w której miałam okazję być, oddzielona była od wejścia tunelem, który był barierą między warunkami panującymi w jaskini i poza nią. Tu natomiast przed bramą wejściową temperatura powietrza wynosiła 30 stopni, a za nią momentalnie spadła o połowę. Tuż po przekroczeniu bramy zaczęliśmy schodzić w dół, a z każdym schodkiem czuliśmy chłodniejsze powietrze. Naszym oczom zaczęły ukazywać się coraz większe pokłady lodu, aż w końcu znaleźliśmy się w lodowym królestwie, bogatym w przeróżne formy i kolory.




Lód przybiera przeróżne formy: pokrywa podłoże i ściany gładką powierzchnią, tworzy tunel o wyszlifowanych gładko ścianach, kształtuje się w lodowe wodospady, stalagmity i słupy.





Dobszyńska Jaskinia Lodowa pod względem długości i głębokości jest największą jaskinią lodową w Europie oraz najniżej położoną. Warstwa lodu przekracza tu 25 m grubości. Jednak nie liczby a niesamowite, niecodzienne widoki świadczą o jej wartości. Tu można poczuć się się jak w epoce lodowcowej albo na planie filmu "Frozen". Jest niesamowitym miejscem i zaręczam, że dostarczy niezapomnianych wrażeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz