czwartek, 11 września 2014

Rodos --> północno-wschodnia część wyspy

Pogodę podczas naszego 7-dniowego pobytu na Rodos mieliśmy piękną, ale ile można leżakować na plaży z przerwą na drinka z parasolką co kilka minut? Wypoczynek w pełnym słońcu w październiku, kiedy nad Polskę nadciągają deszczowe jesienne chmury to wymarzona sprawa, ale po kilku dniach leżenie plackiem zaczyna być męczące :). Nie wytrzymaliśmy długo w jednym miejscu. Mimo że hotel oferował liczne atrakcje, szybko zorientowaliśmy się w wypożyczalniach i wynajęliśmy na 1 dzień ekonomiczne autko, którym podążyliśmy w górę wsypy.

 Lindos

Pierwszy przystanek to Charaki. Tu znajdują się położone na skale ruiny fortecy bizantyjskiej. Co prawda do dziś nie przetrwało wiele, ale warto odwiedzić to miejsce. Samo wejście na wzgórze dostarcza wrażeń - trzeba przebrnąć przez wiodącą ku górze ścieżkę i pokonać prymitywną furtkę. A na szczycie oprócz ruin warto też zwrócić uwagę na piękne widoki.





Kolejny punkt na naszej mapie to Archangelos z ruinami zamku joannitów. Najpierw trzeba przebrnąć przez wąskie uliczki prowadzące ku zamkowemu wzgórzu. Mieliśmy to szczęście, że nie mijaliśmy nikogo. Gdybyśmy spotkali pojazd jadący z naprzeciwka, szczerze mówiąc, nie wiedziałabym, jak tę sytuację rozwiązać ;)


Archangelos to malowniczo położona wioska, co najlepiej widać właśnie ze szczytu wzgórza, na którym położone są ruiny. Podobnie jak w Charaki, trzeba uruchomić i wysilić wyobraźnię, bo z zamku do dziś przetrwało niewiele, ale to właśnie jest urok wyspy - nie fortece i pałace a ich ruiny rozsiane na każdym kroku. Ja uwielbiam tego typu atrakcje, więc wizyta w każdym z tych miejsc była dla mnie przeżyciem.



Nieco w głębi wyspy znajduje się miejsce Epta Piges (Siedem Źródeł). To ciekawostka znajdująca się na wyspie. Tu temperatura jest zdecydowanie niższa, a powietrze bardziej rześkie. Można odpocząć przez chwilę od spalonego słońcem obrazu wyspy.

Tę enklawę zbudowali Włosi w XX w.  Źródła kryją się w gęstym lesie, a dotrzeć do nich można, idąc wąskim tunelem o dł. 186 m.


Autor przewodnika obiecywał, że po wyjściu z tunelu przywita nas niesamowity widok - malownicze jezioro i wodospad.
Hm...
Trzeba by zaktualizować dane ;)


 Tu w końcu mój mąż leśnik zobaczył las... :)


Naszym głównym celem była stolica wyspy Rodos o oryginalnej nazwie - Rodos ;) Po drodze mijaliśmy malowniczą zatokę Akra Ladiko. Tu kręcono film "Działa Navarony". Oglądał ktoś?



Wczesnym popołudniem dotarliśmy do Rodos. Zaczęliśmy od znajdującego się na wzgórzu Agios Stefanos na wysokości 110 m Akropolu. To co zachowało się do dziś to tradycyjnie ruiny, w których można odnaleźć podziemne korytarze będące niegdyś grobowcami ale i pomieszczeniami mieszkalnymi, stadion i teatr. Na szczycie natomiast znajdują się pozostałości po świątyniach - Ateny i Zeusa.



Następnie przejechaliśmy do portu. Z portem Mandraki wiąże się legendarny Kolos Rodyjski, który miał bronić jego wejścia. Legenda głosi, że w 226 r. p.n.e. podczas trzęsienia ziemi kolos przewrócił się i do dziś spoczywa w wodzie. Dziś u wejścia do portu stoją dwie statuy z rzeźbami łani i jelenia - znakiem herbowym wyspy. Z nimi też związana jest legenda - zwierzęta te miały w starożytności zwalczyć plagę węży, która nawiedziła wyspę. Port dziś funkcjonuje jako przystań jachtowa. Molo portowe służy głównie turystom jako deptak, a na jego cyplu znajduje się twierdza obronna z XV w.



Zdecydowanie najbardziej atrakcyjną częścią miasta jest jego średniowieczna Starówka, którą zostawiliśmy sobie na koniec jako wisienkę na torcie. Spacer labiryntem  kamiennych uliczek to niesamowita przygoda, nieczęsto bowiem można spotkać tego typu architekturę. Niektóre uliczki są zatłoczone ilością straganów i przeciskających się między nimi turystów, ale można znaleźć i takie niczym niezakłócone. Obowiązkowo należy trafić na Ulicę Rycerską i do Pałacu Wielkich Mistrzów.



 Mnie zachwyciło Agios Fanouriou - zespół połączonych łukami alejek.

 

Nie można ominąć handlowej części Starówki. Trzeba choć na chwilę wpaść w zakupowy szał i zaopatrzyć się w mały słoiczek miodu, gąbkę lub choćby kubek czy magnes, który będzie przypominał nam o pobycie na wyspie boga Heliosa.



Starówkę Rodos poleciłabym szczególnie wieczorem i nocą, kiedy to jej urok błyszczy w sztucznym świetle bazarków i restauracji. Na uliczkach robi się nieco luźniej, w tle rozbrzmiewa muzyka. Ja dopiero po zachodzie słońca poczułam magię tego miejsca...

2 komentarze:

  1. Śliczne miejsce, bardzo fajnie opowiadasz i aż chce się czytać więcej :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. aż chce się pisać, czytając takie komentarze :)
    staram się bardzo stukać raz na jakiś czas, ale dziecię moje jest bardzo absorbujące... może z czasem pozwoli mi przysiadać do bloga częściej...

    OdpowiedzUsuń