poniedziałek, 5 stycznia 2015

Tajlandia - dzień 4-5 PLAN

Ostatnio nie miałam głowy do marzeń... Hm... Powiedzmy, że warunki nie sprzyjały... Cóż więc się stało, że odkurzyłam bloga? Nieee, fortuna nie spojrzała na nas łaskawszym okiem, wręcz przeciwnie, puściła oczko i dała pstryczka w nos. To i ja spłatam jej figla. Działając na opak przeciwnościom, pomarzę trochę beztrosko. Mówi się, że pozytywne myśli ściągają pozytywne wydarzenia. Zamykam więc oczy, przenoszę się do upalnej Tajlandii, oczami wyobraźni widzę ruiny dawnej potęgi Ayutthaya i obmyślam kolejny krok... a jest nim... Park Narodowy Khao Yai.

[http://mandalay.pl/tajlandia/khao-yai]

Będąc już w Ayutthay, od parku dzieli nas zaledwie 150 km. Dlaczego by więc nie zahaczyć o to miejsce, tym bardziej, że:

''Jest to najstarszy park narodowy w Tajlandii (ustanowiony w 1961 roku) i jeden z najwspanialszych obszarów chronionych świata.'' 
[http://www.abctajlandia.pl/przyroda-tajlandii/parki-narodowe-w-tajlandii/park-narodowy-khao-yai.html]

[http://mandalay.pl/tajlandia/khao-yai]

Tajlandia to przede wszystkim niewyobrażalne bogactwo przyrodnicze. Grzechem byłoby odwiedzić ten kraj i poprzestać na zatłoczonym Bangkoku i skomercjalizowanych plażach południa. Wsiadamy więc do samochodu, autobusu, pociągu, whatever i ruszamy na wschód, aby przeżyć jedną z najciekawszych przygód życia!

[http://annimali.blogspot.com/2014_03_12_archive.html]

Park Khao Yai oferuje bogatą ofertę turystyczną http://www.khaoyainaturelifetours.com/tours.php. Można wybrać odpowiednią dla siebie opcję pod względem upodobań i zawartości portfela. Można zwiedzić park na własną rękę, jednak najciekawsze i najbardziej ekscytujące możliwości wymagają opieki przewodnika. 

[http://annimali.blogspot.com/2014_03_12_archive.html]

Siedząc na kanapie, okryta ciepłym kocem, z kubkiem gorącej czekolady w dłoni, wyobrażam sobie siebie jako uczestnika wycieczki: 2 days 1 night Camping in the jungle. To dopiero musi być być przeżycie! Po ekscytującym dniu pełnym dzikich wrażeń (wędrówka po dżungli, lunch przy wodospadzie, obserwacja dzikich zwierząt) nocleg na łonie natury, w namiocie i wśród odgłosów nieposkromionej natury. Brrr, aż ciarki przechodzą po plecach... 

 [http://podroze.gazeta.pl/podroze/55,114158,13355465.html]

Znając jednak swoje możliwości (paniczny lęk przed gadami, wstręt do płazów, niechęć do owadów, potrzebę codziennej toalety porannej i wieczornej), domyślam się, że postawiona przed ostatecznym wyborem, mogłabym zwyczajnie dać ciała, więc może lepiej nie porywać się na takie ekstrema... Mierząc siły nad zamiary, przychylam się zatem ku drugiej, bardziej realnej i racjonalnej opcji: Nature Package 2 days 1 nights. Mamy tu odrobinę trekkingu połączonego z podziwianiem największego w parku wodospadu, elephant riding - co cieszy mnie bardzo, bo jak tu odbyć podróż do Tajlandii i nie spojrzeć na wszystkich z grzbietu zwierzęcia będącego jednym z symboli tego kraju.

[http://nonapewno.pl/park-narodowy-khao-yai/]

Domyślam się, jakie przeżycia i odgłosy będą towarzyszyły tej przejażdżce, mimo wszystko jednak piszę się bez cienia wątpliwości! :) Następnie po kolacji odbywa się nocne safari, co również bardzo mnie kusi, bo o ile miałam już przyjemność uczestniczyć w safari w Kenii, tak nocna eskapada tego typu pozostaje dla mnie kuszącą ciekawostką. I na zakończenie nocleg w hotelu - nie zamieniłabym chyba łóżka na śpiwór. Nie należę do wygodnych i wymagających, ale namiot w dżungli? To chyba za dużo... 

[http://annimali.blogspot.com/2014_03_12_archive.html]


Na szczęście nie muszę podejmować decyzji dziś. Może podejmę ją, będąc nie w 100% świadomą swoich decyzji i czynów i padnie jednak na nockę na łonie natury? Wszystko przede mną... mam nadzieję...

[https://www.nobleconcierge.pl/biuro-podrozy/oferty/basniowa-tajlandia/]

Biur oferujących wycieczki po parku jest z pewnością mnóstwo. Ja skupiłam się na jednym, na razie tylko w celu ogólnego rozeznania. W tym przypadku koszt 2-dniowego pobytu w parku z noclegiem, wyżywieniem i atrakcjami to ok. 9000 bahtów, jednak jestem przekonana, że w lokalnych ofertach znalazłoby się coś i za połowę. Na razie tylko marzę, a marzenia przecież nie kosztują nic ... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz