wtorek, 15 marca 2016

Grecja - Przylądek Sounion - świątynia Posejdona

 

Po krótkim pobycie na Peloponezie wracaliśmy zrelaksowani wzdłuż wybrzeża, które dostarczało nieustannie przepięknych widoków. Droga mijała bardzo przyjemnie, słońce schodziło coraz niżej, odbijając się w niebieskiej tafli Zatoki Sarońskiej. Atmosferę w samochodzie przepełniały pozytywne nastroje, greckie melodie i zapach pomarańczy, które skubaliśmy sobie po drodze. Krajobrazy zachęcały do postojów, na które też sobie pozwalaliśmy. Skoro tyle punktów wypadło nam z planu, nie trzeba było się spieszyć, czas nas nie gonił.



Zmierzaliśmy w kierunku Przylądku Sounion, ale nie musieliśmy liczyć się z tym, że znajdującą się tam świątynię Posejdona zamkną o 15.00. Trwał strajk, teren świątynny nie był udostępniony do zwiedzania przez cały dzień. Zamierzaliśmy więc dotrzeć tam przed zachodem słońca.


Sounion jest nadalej na południe wysuniętym punktem Attyki. Z wysokiego na 60 m urwiska roztacza się widok na górzyste wybrzeże Peloponezu a przy dobrej pogodzie można też dostrzec zarys Cyklad. Najpiękniej prezentują się ruiny świątyni Posejdona umiejscowionej na skalistym cyplu. Jej białe kolumny błyszczą w słońcu.


Teren wykopalisk jest dość rozległy. Cały ogrodzony płotem. Tego dnia był zamknięty, więc niestety nie udało nam się dotrzeć do podnóża świątyni. Z tawerny umiejscowionej nieopodal widoki nie były satysfakcjonujące, więc postanowiliśmy poszukać innego miejsca. Udało nam się, kiedy pojechaliśmy na pobliską plażę.

 

Słonko przygrzewało, pogoda niezmiennie nas rozpieszczała. Pobyt nad wodą z widokami, które niestety tylko po części oddają zdjęcia, był czystą przyjemnością. Cisza, spokój, opustoszała tawerna, skaczące w pobliżu koty i kilku odważnych w wodzie. My nie skusiliśmy się, choć kostiumy kąpielowe czekały upchnięte głęboko w walizce. Mimo że pogoda była świetna, woda przyprawiała o dreszcze.

 

Świątynia Posejdona powstała w V w. p.n.e. Zbudowano ją z białego marmuru. Pierwotnie miała wymiary 31 x 13,5 m  i tworzyły ją 43 kolumny wysokie na 6 m. W środku spoczywał posąg Posejdona. Do dziś przetrwały ruiny z 16 kolumnami. Całość, mimo że widziana tylko z daleka, prezentuje się naprawdę dostojnie i majestatycznie. Nic dziwnego, że świątynia stanowi inspirację dla artystów. Pisał o niej m.in lord Byron, który też wyrył swoje nazwisko na jednej z kolumn.

 

Przylądek Sounion kończył naszą przygodę z Grecją. Powrót do Aten trwała godzinę, przeprawa przez stołeczne korki drugie tyle. Dotarliśmy na Plakę długo po zachodzie słońca i kroki skierowaliśmy prędko ku tawernie. Kolacja była jedyną rzeczą, na której potrafiłam wtedy skupić myśli. Pyszna kuchnia grecka znów uraczyła nasze podniebienia. A wspaniałe ateńskie widoki - między innymi te na Akropol z placu Monastiraki - połechtały duszę. Następnego dnia czas było wracać do domu. Nic więc dziwnego, że niespiesznie skierowaliśmy swe kroki ku Omonii, gdzie czekał nas ostatni nocleg. Zapewne o wiele trudniej byłoby zakończyć ten ostatni ateński wieczór, gdyby nie pokrzepiająca myśl o porannej kawie i pysznym greckim słodkim śniadanku :) .

-  KONIEC  -



1 komentarz: