czwartek, 4 sierpnia 2016

Wszyscy w domu...

Dawno mnie nie było...
Czy to znaczy, że porzuciłam pasję? Ani trochę! Myśli o kolejnych wojażach kłębią się w głowie nieustannie. A przerwa w podróżowaniu wynika z tego, że nasza 3-osobowa rodzina...


 ...wzbogaciła się o nowego członka - Kajetan urodził się 26 marca i wywrócił życie do góry nogami tak, jak niegdyś zrobiła to Lusieńka. Trzeba było sobie więc na nowo wszystko poukładać, zaniechać wyjazdów, planów, odstawić na bok bloga, bo przy dwójce małych dzieci doba dziwnie się skraca, a poranek w niewyjaśnionych okolicznościach staje się popołudniem...


Kajtuś skończył 4 miesiące i życie nabrało porządku, schematu, ram. Kiedy miał 8 tygodni całkiem nieźle zniósł 11-godzinną podróż do Kolonii, więc dał nam sygnał, że wyjazdy z nim nie będą rzeczą niemożliwą. Na dalekie podróże jednak nie jest jeszcze pora. Na wszystko przyjdzie czas.

A tymczasem spędziliśmy kilka dni w Ustce, gdzie relaksowaliśmy się rodzinnie. My, rodzice, odprężyliśmy się, odpoczęliśmy i upewniliśmy się, że z dwójką maluchów można, a dlaczego by nie? Wymaga to więcej przygotowań, lepszej organizacji i trochę stresu, ale można.
Pierwsze koty za płoty!

Zapraszam do krótkiej relacji, takiej na dobry początek, bo kolejne plany w głowie się kształtują i całkiem niedługo na pewno tu wrócę. Może jeszcze nie do realizacji, ale do planowania na pewno!


Jeśli jedziemy nad morze, najczęściej wybieramy Ustkę. Mamy tam najbliżej, mamy dobrą miejscówkę, ale też po prostu Ustkę lubimy. Jest zadbana, odnowiona, czysta. Oferuje wszystko, czego potrzebujemy, więc po co szukać dalej?

Na plażowanie wybieramy Plażę Zachodnią. Jest bliżej od miejsca, gdzie nocujemy. Wiedzie na nią przyjemna utwardzona droga przez las. Ludzi dużo, jak wszędzie, ale chyba nikt nie oczekuje w kurorcie w sezonie plaży na wyłączność...







Plaża jest czysta, woda rześka - jak to w Bałtyku. Zabawne, kiedyś zanurzenie w wodzie zajmowało mi około kwadransa, teraz wskakuję do niej jak mors. A wszystko zasługą dzieci - dziś nie mam czasu na zastanawianie się - decyzje podejmować trzeba szybko, zanim obudzi się Kajtek :)


Pogoda nam dopisała, co nad Bałtykiem jest bardzo niepewne. Plażowaliśmy, były baby z piasku, kąpiele, skakanie po falach, pikniki, dużo słonka i dobrego humoru!






A Kajtek, choć jeszcze malutki, też zdawał się cieszyć z wyjazdu. Otwierał szeroko oczy, rozglądał się i rozdziawiał ze zdziwienia buźkę. W domu nie ma tylu bodźców na raz.






Popołudnia i wieczory spędzaliśmy po wschodniej stronie Słupi. Tam dzieje się więcej. Chodziliśmy na lody - obowiązkowo. Nie oparliśmy się też gofrom z bitą śmietaną i owocami. Nad morzem smakują najlepiej!


Lubię ustecką promenadę, gdzie zawsze w lecie coś się dzieje. Lubię odnowiony port ze statkami - te najbardziej podobały się Lusieńce. Lubię wakacyjny nadmorski klimat, kiedy odgłosy mew mieszają się z gwarem tłumu. I wcale nie denerwuje mnie, że ledwie można przejść. Będąc we czwórkę, nigdzie się nam nie spieszy. No, może do domu na kąpanie :)




Mamy za sobą pierwszy wakacyjny wyjazd we czwórkę. Dzieci spisały się rewelacyjnie. Chce się jechać znów. My, podróżnicza rodzina, dajemy radę! Dzieci mają wojaże we krwi. Czekamy na powrót lata, musi jeszcze do nas przyjść, żebyśmy powtórzyli wypad do Ustki, a na jesień już planujemy samolotową eskapadę tam, gdzie nas jeszcze nie było...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz