W pierwszych dniach naszego pobytu na Rodos wyspa nie zachwyciła nas krajobrazami. Było sucho, pustynnie, monotonnie. Niewiele roślinności za to dużo gruzów i śmieci niestety. Do terenu hotelowego nie mam zarzutów, ale po wyjściu na ulicę okazało się, że mieszkańcy i turyści nie dbają o porządek...
Kiedy wybraliśmy się w podróż na drugą stronę wyspy - północną, zobaczyliśmy jej zupełnie odmienne oblicze. Zielone, urokliwe, zachwycające, z klifami porośniętymi drzewami, rozsypanymi na wodzie wysepkami i malującymi się na tle morza ruinami.
Ta wyprawa dostarczyła nam podwójnych wrażeń, bo odbyliśmy ją na skuterach, a świat z perspektywy dwóch kółek wygląda zupełnie inaczej niż z czterech.
Zaczęliśmy od malutkiej miejscowości Asklipio znajdującej się na południu wyspy kilka kilometrów od Kiotari - naszego kurortu. Ta niepozorna wioseczka kryje dwa skarby: średniowieczny kościół i ruiny zamku.
Kościół pochodzi z XI w. Jego wnętrze kryją najpiękniejsze na całej wyspie freski z XII w. przedstawiające sceny ze Starego Testamentu.
Nad wsią górują runy XV-wiecznego zamku. Do dziś przetrwały już tylko resztki, ale kto wybierze się na wzgórze, nie pożałuje, bo miejsce to pełne jest urokliwych zakamarków, z których rozciąga się wspaniały widok na okolicę - na morze od strony południowej i góry na północy. Ruiny fortecy w Asklipio to idealne miejsce dla amatorów fotografii. Można być pewnym kilku naprawdę dobrych ujęć.
Na mnie największe wrażenie wywarł średniowieczny zamek Monolithos. Zauważyliśmy go, będąc jeszcze daleko. Spoczywa on na 236-metrowej skale wznoszącej się nad zatoką Kerameni. Zamek jest zasługą joannitów, którzy zbudowali go w XV w. na ruinach wcześniejszej twierdzy bizantyjskiej.
Podróżując skuterem, można być o wiele bliżej ludzi. Lepiej dostrzega się ich życie, obyczaje. Łatwiej się z nimi komunikować. Można pomachać ręką, mijając pędzącego stado owiec chłopca, zatrzymać się przy przydrożnym straganie i rzucić okiem na oferowane produkty, nie schodząc z pojazdu. Jedzie się wolniej, a więc więcej się zauważa. Podczas tej wyprawy doświadczyliśmy niesamowitej gościnności Rodyjczyków. Wstąpiliśmy do winiarni, głodni, z myślą o przekąszeniu czegoś. Niestety w ofercie były jedynie trunki, ale miła pani uraczyła nas chlebem z oliwą, abyśmy mogli choć odrobinę zaspokoić głód. Od hotelu dzieliła nas wtedy odległość kilkudziesięciu kilometrów.
Najwyższym szczytem Rodos jest Ataviros - 1215 m n.p.m. Góra niewiele wyższa od naszej Śnieżki. Dodatkowy atut - można zdobyć ją, wjeżdżając samochodem. Na szczyt prowadzi kamienista polna droga. O ile bardzo lubimy górskie wędrówki, na Rodos pojechaliśmy leniuchować, więc wiadomość o mobilnej możliwości zdobycia góry bardzo nas ucieszyła. Okazało się, że Ataviros leży na trasie naszego objazdu, więc postanowiliśmy wdrapać się na niego naszymi pojazdami.
Nie przewidzieliśmy, że teren będzie tak trudny do pokonania. Koła ślizgały się po ostrych kamieniach, silniki sapały, grzały się i o mały włos nie wysiadły całkowicie. Spróbowaliśmy, ale ostatecznie podjęliśmy decyzję o rezygnacji. Słońce chyliło się ku zachodowi, temperatura obniżała się z każdą chwilą, nasze skutery miały coraz mniej sił, a my byliśmy coraz bardziej głodni. Nie wiemy, gdzie dojechaliśmy i jak daleko mieliśmy do celu. Być może dzieliło nas od niego już bardzo niewiele, ale lepiej było nie ryzykować, wszak do hotelu mieliśmy z 30 km. Odrobinę mi szkoda, że się nie udało, ale droga, jaką przemierzyliśmy, zapewniła nam tyle pięknych widoków, że mimo wszystko warto było. Mogliśmy podziwiać krajobrazy pełne zieleni, których na południu brak oraz pobliskie wysepki. Północ wyspy oferuje zupełnie inne widoki, więc koniecznie trzeba się tam wybrać.
Północ wyspy opuszczaliśmy w promieniach zachodzącego słońca. Droga powrotna zapewniła nam dodatkowe atrakcje. Skończył się asfalt, a zaczęła wyboista piaszczysta polna droga. Wracaliśmy w zupełnych ciemnościach, wygłodzeni i wykończeni, ale wciąż pełni zachwytów na wspomnienie przebytych przygód i ujrzanych krajobrazów.
.
OdpowiedzUsuńw przyszłym roku planujemy taką wyprawę i musimy koniecznie wziąć ze sobą sprzęt wodny by czerpać garściami. w pierwszej kolejności do kupienia jest pompowana deska sup - trzeba się nauczyć na niej pływać :)
OdpowiedzUsuń