Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tajlandia - plan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tajlandia - plan. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 maja 2015

Tajlandia - dzień 6-10 PLAN

Czy my już naprawdę mamy maj? To znaczy, że nie wpadałam tu przez prawie 4 miesiące??? Warunki nie sprzyjały marzeniom o podbojach świata. Ale... ostatnio nawiedziły nas bardziej sprzyjające wiatry, na horyzoncie pojawiły się pewne plany, więc trzeba dodać tempa na blogu! Nieee, Tajlandia nie będzie naszym najbliższym celem. Teraz nie czas na Tajlandię, nie ta pora roku, ale żeby przejść do kolejnego pomysłu, trzeba zakończyć ten, więc... do roboty!


Po kilku intensywnych dniach spędzonych w zatłoczonym Bangkoku, wycieczce rowerowej po historycznej Ayutthai oraz noclegu w dzikim Khao Yai, nadszedł czas na wypoczynek, ale czy leniwy? To się jeszcze okaże...

 [http://www.phuketlinguaplus.com/]

Długo zastanawiałam się, gdzie wybrać się na zasłużony odpoczynek. Wreszcie po przeanalizowaniu kilku źródeł padło na Phuket!

[http://personalbrandingprofile.com/phuket-beaches]

Może i jest to najbardziej skomercjalizowana wyspa Tajlandii, ale i to ma swoje plusy. Phuket daje turyście to, czego on zapragnie. To miejsce odpowiednie dla  szukających rozrywki (dobrze rozwinięta baza noclegowa, gastronomiczna, liczne bary, dyskoteki, centra handlowe, biura podróży), ale i ci, którzy chcą wypocząć w spokoju, nie będą zawiedzeni - oprócz popularnych zatłoczonych plaż mamy też te wyludnione i dziewicze. 

[http://merlin.pl/Tajlandia-Phuket-Rajska-Plaza-i-Lodz-plakat_GF/hb/product/219,1373506.html]

Na Phuket z Bangkoku można dolecieć za ok. 400 zł (bilet w obie strony). Przelot trwa niewiele ponad godzinę. Na miejscu możliwości jest mnóstwo. Wyspa ma zaledwie 48 km długości, więc gdziekolwiek się zatrzymamy, wszędzie będzie niedaleko. Koszty noclegów - przeróżne. W hotelu dwugwiazdkowym za pokój dwuosobowy w mieście Phuket można spędzić 4 noce za 200zł! Czterogwiazdkowy hotel to koszt 500-800zł (dwie osoby, cztery noce). Jest więc tanio, wybór duży, a widoki rajskie - jak widać na obrazkach powyżej.

Co robić na miejscu? Jak spędzić wolny czas? Na pewnie nie tylko na leżaku, choć i na to trzeba sobie pozwolić. Między jednym a drugim plażowaniem koniecznie trzeba wyruszyć wgłąb wyspy ( o ile można mówić o głębi na 542 km2 ;) ).

Sama wyspa podobno nie jest przyrodniczym rajem, za to stanowi centrum rozrywki. Nocą na pewno nie będzie nudno. Phuket jest też idealną miejscówką wypadową - stamtąd dotrzemy do wszystkich najważniejszych punktów turystycznych - działają liczne biura podróży, wypożyczalnie łodzi.

Aby zwiedzić wyspę, można udać się na własną rękę (jednak przewodniki niezbyt ochoczo polecają wypożyczanie samochodu - Tajowie podobno nie respektują zasad ruchu drogowego, a w przypadku stłuczki najczęściej winę ma nie potrafiący się dogadać turysta) lub skorzystać z lokalnych biur podróży. Oferują one m.in. wycieczkę po Phuket 'Kultura i Obyczaje'. Może warto byłoby spróbować i dowiedzieć się nieco o życiu, historii i tradycjach Tajów - informacje od przewodnika często są dokładniejsze i ciekawsze niż te zawarte w przewodnikach książkowych.

Poza wyspą koniecznie trzeba zobaczyć zatokę Phang Nga.

[http://thaisailing.com/east-phuket-phang-nga-bay/]

Olbrzymie wyrastające z dna morza skały porównywane do słoni i wielbłądów, maleńkie wysepki i  Khao Ping Khan - zwana też Wyspą Jamesa Bonda -  to tylko namiastka tego, co oferuje zatoka. Bloggerzy polecają punkt widokowy na wyspie oraz wioskę muzułmańską zbudowaną na palach. 

Po wyczerpującej lekturze wybrałam jeszcze wyspę Ko Pi  Pi, która leży ok. 50 km od Phuket. Słynie z zatoki Maya Beach ( z filmu "Niebiańska Plaża" z Leonardo DiCaprio) oraz Jaskini Wikingów z malowidłami skalnymi. Panują tu też idealne warunki do nurkowania, czym wyspa ściąga turystów.

 [http://img3.phi-phi.com/images3/galleries-tour/71/07-Phi-Phi-Leh-from-the-air.jpg]

[http://travelertoshare.com/flights-stone-mushrooms-loh-samah-bay-krabi/]

Można by tak przemieszczać się od wyspy do wyspy przez miesiąc, tyle ich w okolicy. A kiedy odwiedzilibyśmy już wszystkie na Morzu Andamańskim, moglibyśmy kontynuować wyprawę po zachodniej i wschodniej stronie Zatoki Syjamskiej. Ileż jednak można zwiedzać, zdobywać, podróżować. Kiedyś trzeba wrócić do domu. Na pobyt na Phuket rezerwuję 5 dni (od 6 do 10), w ciągu których zwiedziłabym wyspę, wyruszyłabym do Phang Nga oraz Ko Pi Pi. Resztę czasu przeznaczyłabym na słodkie lenistwo na jednej z najpiękniejszych plaż świata. 

Tajlandia w 10 dni - można? A jakże! :)


poniedziałek, 5 stycznia 2015

Tajlandia - dzień 4-5 PLAN

Ostatnio nie miałam głowy do marzeń... Hm... Powiedzmy, że warunki nie sprzyjały... Cóż więc się stało, że odkurzyłam bloga? Nieee, fortuna nie spojrzała na nas łaskawszym okiem, wręcz przeciwnie, puściła oczko i dała pstryczka w nos. To i ja spłatam jej figla. Działając na opak przeciwnościom, pomarzę trochę beztrosko. Mówi się, że pozytywne myśli ściągają pozytywne wydarzenia. Zamykam więc oczy, przenoszę się do upalnej Tajlandii, oczami wyobraźni widzę ruiny dawnej potęgi Ayutthaya i obmyślam kolejny krok... a jest nim... Park Narodowy Khao Yai.

[http://mandalay.pl/tajlandia/khao-yai]

Będąc już w Ayutthay, od parku dzieli nas zaledwie 150 km. Dlaczego by więc nie zahaczyć o to miejsce, tym bardziej, że:

''Jest to najstarszy park narodowy w Tajlandii (ustanowiony w 1961 roku) i jeden z najwspanialszych obszarów chronionych świata.'' 
[http://www.abctajlandia.pl/przyroda-tajlandii/parki-narodowe-w-tajlandii/park-narodowy-khao-yai.html]

[http://mandalay.pl/tajlandia/khao-yai]

Tajlandia to przede wszystkim niewyobrażalne bogactwo przyrodnicze. Grzechem byłoby odwiedzić ten kraj i poprzestać na zatłoczonym Bangkoku i skomercjalizowanych plażach południa. Wsiadamy więc do samochodu, autobusu, pociągu, whatever i ruszamy na wschód, aby przeżyć jedną z najciekawszych przygód życia!

[http://annimali.blogspot.com/2014_03_12_archive.html]

Park Khao Yai oferuje bogatą ofertę turystyczną http://www.khaoyainaturelifetours.com/tours.php. Można wybrać odpowiednią dla siebie opcję pod względem upodobań i zawartości portfela. Można zwiedzić park na własną rękę, jednak najciekawsze i najbardziej ekscytujące możliwości wymagają opieki przewodnika. 

[http://annimali.blogspot.com/2014_03_12_archive.html]

Siedząc na kanapie, okryta ciepłym kocem, z kubkiem gorącej czekolady w dłoni, wyobrażam sobie siebie jako uczestnika wycieczki: 2 days 1 night Camping in the jungle. To dopiero musi być być przeżycie! Po ekscytującym dniu pełnym dzikich wrażeń (wędrówka po dżungli, lunch przy wodospadzie, obserwacja dzikich zwierząt) nocleg na łonie natury, w namiocie i wśród odgłosów nieposkromionej natury. Brrr, aż ciarki przechodzą po plecach... 

 [http://podroze.gazeta.pl/podroze/55,114158,13355465.html]

Znając jednak swoje możliwości (paniczny lęk przed gadami, wstręt do płazów, niechęć do owadów, potrzebę codziennej toalety porannej i wieczornej), domyślam się, że postawiona przed ostatecznym wyborem, mogłabym zwyczajnie dać ciała, więc może lepiej nie porywać się na takie ekstrema... Mierząc siły nad zamiary, przychylam się zatem ku drugiej, bardziej realnej i racjonalnej opcji: Nature Package 2 days 1 nights. Mamy tu odrobinę trekkingu połączonego z podziwianiem największego w parku wodospadu, elephant riding - co cieszy mnie bardzo, bo jak tu odbyć podróż do Tajlandii i nie spojrzeć na wszystkich z grzbietu zwierzęcia będącego jednym z symboli tego kraju.

[http://nonapewno.pl/park-narodowy-khao-yai/]

Domyślam się, jakie przeżycia i odgłosy będą towarzyszyły tej przejażdżce, mimo wszystko jednak piszę się bez cienia wątpliwości! :) Następnie po kolacji odbywa się nocne safari, co również bardzo mnie kusi, bo o ile miałam już przyjemność uczestniczyć w safari w Kenii, tak nocna eskapada tego typu pozostaje dla mnie kuszącą ciekawostką. I na zakończenie nocleg w hotelu - nie zamieniłabym chyba łóżka na śpiwór. Nie należę do wygodnych i wymagających, ale namiot w dżungli? To chyba za dużo... 

[http://annimali.blogspot.com/2014_03_12_archive.html]


Na szczęście nie muszę podejmować decyzji dziś. Może podejmę ją, będąc nie w 100% świadomą swoich decyzji i czynów i padnie jednak na nockę na łonie natury? Wszystko przede mną... mam nadzieję...

[https://www.nobleconcierge.pl/biuro-podrozy/oferty/basniowa-tajlandia/]

Biur oferujących wycieczki po parku jest z pewnością mnóstwo. Ja skupiłam się na jednym, na razie tylko w celu ogólnego rozeznania. W tym przypadku koszt 2-dniowego pobytu w parku z noclegiem, wyżywieniem i atrakcjami to ok. 9000 bahtów, jednak jestem przekonana, że w lokalnych ofertach znalazłoby się coś i za połowę. Na razie tylko marzę, a marzenia przecież nie kosztują nic ... ;)

wtorek, 18 listopada 2014

Tajlandia - dzień 3 PLAN

[http://blog.ebartoszyce.pl/2010/04/26/ayutthaya-pierwsze-panoramy/]
  

Ayutthaya 


Ayutthaya przez 400 lat pełniła funkcję stolicy dawnego Syjamu. Między XIV a XVII w. przeżywała swój rozkwit, stanowiła handlowe i ekonomiczne centrum, gdzie łączyły się cywilizacje Wschodu i Zachodu. Kiedyś miasto obejmowało trzy pałace i ponad czterysta świątyń. Świetność królestwa przeminęła wraz z najazdem Birmańczyków, którzy miasto zniszczyli i spalili. Ayutthaya już nigdy nie została odbudowana, jednak do dziś zachwyca i przyciąga turystów. Ruiny budowli pałacowych i świątynnych robią wrażenie i świadczą o dawnej potędze miasta.
Historyczne centrum zostało wpisane na listę UNESCO.

 
[http://www.globtroter.pl/zdjecia/154417,tajlandia,,,ayutthaya,wat,phra,si,san.html]

 
 [http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/3149831,2,42,Ajutthaja.html]

Jak tam dotrzeć i czym podróżować na miejscu?

Ayutthaya znajduje się ok. 80 km na północ od Bangkoku. Początkowo myślałam o podróży  samochodem, jednak koszty wcale nie prezentują się korzystnie. Dlaczego by więc nie wybrać się tam pociągiem? Podróż trwa ok. 2h i z pewnością dostarczy wielu wrażeń. Inną opcją jest autobus lub podróż łodzią.
Na miejscu popularnym środkiem transportu są rowery. Taka opcja pozwala zaoszczędzić trochę czasu, a atrakcji  jest sporo, liczy się więc każdy kwadrans. Koszt wynajmu roweru na cały dzień to ok. 50 bahtów.

[http://www.80miejsc.pl/pl/na-celowniku/miejsce/36]


Ruiny świątyń i pałaców, zapomniane tajemnicze zakamarki, zarośnięte posągi - tak sobie wyobrażam Ayutthayę.  Uwielbiam kroczyć śladami historii, podążać swoim własnym tempem, puszczać wodze fantazji i dawać się ponieść wyobraźni. Jednak opinie turystów bywają sprzeczne z moją wizją tego miejsca. Nie ma co się sugerować, trzeba przekonać się na własne oczy! Niech Ayutthaya zagości jako punkt czwarty na naszej liście zdobywania Tajlandii!

[http://chwytajdzien.pl/2013/12/ayutthaya/]

 

 
[http://trzymajacsiechmur.blogspot.com/2013/07/rowerem-po-ajutthaja-czyli-jeden-dzien.html]

poniedziałek, 3 listopada 2014

Tajlandia - dzień 2 PLAN

Drugi dzień w Bangkoku upłynie pod znakiem zakupów. I wcale nie mam na myśli tego, żeby wydać nie wiadomo jakie pieniądze i wrócić z shoppingu z pełnymi rękami toreb. Chodzi o klimat i atmosferę targów, która jest niepowtarzalna. Uwielbiam przeciskać się między stoiskami, zachwycać się rękodziełem, dotykać tkanin, rozkoszować się zapachem orientalnych przypraw i zatykać nos w pobliżu stoisk ze świeżymi owocami morza czy suszonymi rybami...

Jeśli zagościmy w Bangkoku w weekend, udamy się na targ Chatuchak Market. Targ najlepiej odwiedzić w sobotę lub niedzielę, gdyż w pozostałe dni otwarta jest tylko jego część. Chatuchak Market to największy targ w całej Tajlandii.
Turyści polecają targ jako jedną z głównych atrakcji Bangkoku, co ciekawe, nie tylko ze względu na zakupy. Wśród stoisk z odzieżą, jedzeniem, rękodziełem są też kramy oferujące masaż! A więc jeśli zmęczone po kilkugodzinnym zakupowym maratonie nogi dają o sobie znać, dlaczego by nie skusić się na masaż stóp za 20 zł...



[źródło: http://www.bangkok.com/shopping-market/popular-markets.htm]

Po Chatuachak Market kolejnym punktem na naszej mapie jest Pałac Vimanmek. Budynek jest w całości wykonany z drewna tekowego bez użycia gwoździ, co czyni go największą tego rodzaju budowlą na świecie. W środku znajduje się muzeum oraz odbywają się pokazy tańca ludowego.
Wstęp do pałacu kosztuje 100 bahtów, godziny otwarcia: wtorek- niedziela 9.00-15.15.
Dobrze wiedzieć, że i tu obowiązuje określony dress code. Mężczyzn obowiązuje koszulka z rękawkiem oraz długie spodnie, a kobiety zakryte ramiona i nogi min. do kolan. Ubrania nie mogą prześwitywać. W przypadku braku odpowiedniej odzieży można ją zakupić. Szczegółowe informacje tutaj. Wychodzi na to, że będąc w Bangkoku, trzeba mieć w plecaku ubiór na zmianę, bo Tajowie uczuleni są na 'goliznę' rozumianą tam zdecydowanie głębiej niż w Europie...

[http://girlonline.eu/bangkok-stolica-tajlandii/]

Niedaleko pałacu Wimanmek znajduje się świątynia Wat Benchamabophit. Będąc tak blisko, szkoda byłoby nie wstąpić. Budowla wzniesiona jest z białego marmuru i oferuje bogatą kolekcję posągów buddy. Wstęp nie jest drogi, bo 20 bahtów co odpowiada 2 zł.

[http://en.wikipedia.org/wiki/Wat_Benchamabophit]

Powoli zmierzamy w kierunku Świątyni Jutrzenki. Może już nas łapać głód, więc zatrzymamy się na Khao San Rd. To krótka ulica, która stanowi centrum turystyczne. Tu oferowane są tanie noclegi, można niedrogo zjeść, skorzystać z usług jednego z wielu biur podróży, zrobić sobie tatuaż czy odprężyć się podczas masażu. Ulica podobno jest wiecznie zatłoczona przez turystów z całego świata.



[http://travelcie.com/view/thailand/khao-san-road]

Po obiedzie wsiadamy do łodzi, która przeprawia nas na drugi brzeg rzeki i wysiadamy u stóp Wat Arun. Świątynia powstała między XIV a XVII w. i jest uznawana za jeden z najstarszych i najpiękniejszych zabytków Bangkoku. Budowla składa się z czterech mniejszych wież i jednej głównej o wysokości 104 m, na którą można się wspiąć po stromych stopniach. Ze szczytu rozciąga się widok na miasto.
Świątynię można zwiedzać codziennie w godzinach 8.30 - 17.30. Wstęp kosztuje 30 bahtów.
Budowla najlepiej prezentuje się o świcie bądź o zmroku, ale że w miesiącach zimowych słońce wschodzi w Bangkoku ok. 6.30 a zachodzi ok. 18.30, nie da się zwiedzić świątyni o tej porze.


[internet]

W dzielnicy Thonburi znajduje się kolejna jedyna w swoim rodzaju atrakcja - pływające targi. Niektóre otwarte są jedynie w weekendy, inne już o 16.00 kończą działalność, więc warto poczytać o nich odrobinę, by nie wybrać się w tamte rejony na próżno. Jeśli pora nie będzie zbyt późna, można by podążyć w tamte rejony, gdyż świątynię Arun i dzielnicę Thonburi dzielą raptem 4 km.

[http://tajlandia.thaitravelers.com/wycieczka/plywajacy-targ-damnoen-sadak/]

No i na koniec tego intensywnego dnia zaplanowałam dzielnicę grzechu Soi Cowboy. Oczywiście nie zamierzamy korzystać, ale dlaczego by nie popatrzeć? Wszak każde doświadczenie wzbogaca... ;)

[http://www.bangkok.com/nightlife-go-go-bar/soi-cowboy.htm]

środa, 29 października 2014

Tajlandia - dzień 1 PLAN

Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, odwiedzilibyśmy Tajlandię zeszłej zimy. Program był już w trakcie tworzenia, zapał mieliśmy wielki. Jednak zniechęciła nas ówczesna sytuacja polityczna - strajki jakie miały miejsce w Bangkoku skutecznie nas odwiodły od pomysłu. Poza tym byłby to bardzo aktywny wyjazd, a ja nosząc już wtedy naszą małą Fasolkę pod sercem, bałam się takiego wysiłku. Odłożyliśmy więc marzenia o Tajlandii na przyszłość i dziś do nich wracam, licząc, że spełni się popularne polskie przysłowie 'co się odwlecze to nie uciecze'.

Wyobrażając sobie ten wyjazd, jakoś nie widzę nas jako jednych z wielu klientów biura podróży. Już dawno przestaliśmy tak odkrywać świat. Wypoczynek wolimy wykupić u touroperatora, ale jeśli zależy nam na łapaniu przygód, decydujemy się podróżować na własną rękę. I tak właśnie mamy zamiar odkryć Tajlandię.

Od czego zaczynamy?

1. Lot

Do Bangkoku i z powrotem możemy polecieć już za niewiele ponad 1500 zł/os. Linie - Ukraine International. Lecieliśmy z nimi do Nowego Jorku. Nie jest to business class, ale lot przebiegał spokojnie. A cena bardzo konkurencyjna w porównaniu do linii Norwegian czy Lufthansa (ok 2700 zł).

Szukając lotów, korzystam ze strony skyscanner.pl

2. Zakwaterowanie

Noclegów zazwyczaj szukam na booking.com. Koszty zakwaterowania w Bangkoku są śmiesznie niskie. Booking zaproponował mnóstwo opcji w przedziale 180zł - 250zł za 5 nocy dla 2 os. Nie są to oczywiście 5-gwiazdkowe hotele, ale nam nie chodzi o standard, w końcu nie wybieramy się do Bangkoku, aby spędzać czas w hotelu. Liczy się czysta pościel i w miarę higieniczna łazienka.

3. Plan

Bangkok nazywany jest najgorętszą stolicą świata. To miasto, które nigdy nie zasypia. Jest jednym z głównych kierunków turystycznych Azji. Tu tradycja miesza się z nowoczesnością, przepych z ubóstwem. Mówi się, że Bangkok ma wiele twarzy i właśnie po to, aby je na swój sposób odkryć, chcielibyśmy udać się tam na własną rękę.

Dzień 1:
Zaczynamy od Pałacu Królewskiego - jest to wielki kompleks pałacowy, w którego skład wchodzi najsłynniejsza w Bangkoku świątynia Wat Phra Kaew z największym skarbem Tajlandii - Szmaragdowym Buddą. Źródła podają, że jest to atrakcja obowiązkowa, wręcz najważniejsza nie tylko w stolicy ale i całym kraju. Obejrzałam zaledwie kilka zdjęć w sieci, a jestem pod wielkim wrażeniem. Wstęp kosztuje ok. 40 zł ( 400 bahtów). Dobrze wiedzieć, że do świątyni nie można wejść w krótkich spodenkach - lepiej zabezpieczyć się i włożyć do plecaka spodnie niż wypożyczać nie wiadomo jakiego pochodzenia odzież. Na to miejsce zapewne przeznaczyć trzeba całe przedpołudnie. Kompleks można zwiedzać w godzinach 8.30 - 15.30 od poniedziałku do niedzieli.

 

 

 

Będąc już tak blisko, warto byłoby wybrać się do Wat Pho - największej i najstarszej świątyni w Bangkoku. Tu znajduje się ogromny posąg leżącego buddy mierzący 15 m wysokości i 46 m długości. Koszt zwiedzania - ok. 10 zł (choć na stronie widnieje informacja, że bilet od 2015 roku podwaja swoją cenę, więc zanim my dotrzemy do Tajlandii, zapłacimy już 200 bahtów czyli ok. 20 zł).
Poza świątynią Wat Pho pełni funkcję "uniwersytetu" tajskiego masażu, z którego jak najbardziej można skorzystać.
Świątynia otwarta jest w godzinach 8.00 - 18.30.


Po drugiej stronie rzeki znajduje się kolejna świątynia - Wat Arun. Można udać się do niej łodzią - jedną z popularnych taksówek wodnych. Ale czy będziemy mieli ochotę na kolejną świątynię? Żeby uniknąć przesytu, zostawimy sobie ją na inny dzień, a tymczasem udamy się do Chinatown.
Od świątyni Wat Pho dzielą nas zaledwie 3 km od tego miejsca, można więc się przejść bądź skorzystać z tuk tuka.


Tu można wybrać się na zakupy (biżuteria, odzież, elektronika, pamiątki, antyki) oraz zjeść coś z azjatyckich specjałów. Jako że nie jedliśmy jeszcze obiadu, może skusimy się na coś właśnie tu? Przechadzając się wzdłuż sklepików i straganów z ulicznym jedzeniem, natkniemy się na Wat Traimit -  to świątynia, w której znajduje się największy posąg siedzącego buddy wykonany ze szczerego złota. Statua waży ponad 5 ton, ma 4,5m wysokości, a jej wartość sięga setek milionów dolarów.
Świątynia otwarta jest od 8.00 do 17.00 pon-pt, a wstęp kosztuje 40 bahtów.


 


Po tak intensywnym dniu zapewne nie będzie ani sił ani czasu na kolejne atrakcje. Jeśli jednak wykrzesalibyśmy z siebie jeszcze odrobinę mocy, 2 km od Chinatown znajduje się Lebua Hotel z otwartym Sky barem na 63. piętrze. Wspaniale byłoby zakończyć w tym miejscu pierwszy dzień w Bangkoku i z koktajlem w ręce powitać noc w mieście, które przecież nigdy nie kładzie się spać... Zanim się tam jednak udamy, warto pamiętać, że obowiązuje dress code. Strój nie musi być elegancki, ale sandały czy krótkie spodenki są zabronione. Obowiązuje też zakaz wnoszenia plecaków, walizek czy zakupowych toreb.

 

 

Ach, odżyłam :) Planując, marząc, śniąc na jawie, czuję się, jakbym tam była :) Bangkok pochłonął mnie bez reszty. Tak, teraz jestem już pewna, że właśnie na ten cel będziemy odkładać zaskórniaki...