sobota, 28 marca 2020

Sycylia - Palermo



Palermo. Mówi ci to coś? Pierwsze twoje skojarzenie? Niech zgadnę - mafia. Czy masz rację? Sama byłam ciekawa, więc przeszukałam internet, aby dowiedzieć się nieco więcej od tych, którzy znają wyspę, bo na niej żyją.

Faceci w garniturach i w czarnych kapeluszach, o siwych włosach i koniecznie z cygarem w ustach.Też to widzisz? Jednak na Sycylii tego widoku nie doświadczysz. Nie tak wygląda sycylijska mafia. Ale to nie oznacza, że jej tam nie ma. Dziś działania mafii widzimy na wyższych szczeblach. Mafia nie stała w miejscu. Rozwinęła się wraz z postępem cywilizacji, a jej działania dotyczą defraudacji pieniędzy, zawłaszczania środków na remonty, inwestycje czy programy socjalne. Co to ma wspólnego z Palermo? Wystarczy wyjść z hotelu i wszystko wiadomo.

Uliczki Palermo są zaniedbane. Budynki szare, brudne i obskurne. Tu odpada tynk, tam wali się kamienica. Wszędzie mnóstwo byle jakiego graffiti. To żadna nowość, w Palermo taki krajobraz to norma. Czy cię ten opis zniechęca? W takim razie Palermo nie jest dla ciebie. Jeśli lubisz zadbane uliczki z wypolerowanym chodnikiem, bogate bulwary, eleganckie promenady, sycylijskie klimaty cię nie urzekną. My zakochaliśmy się w bałaganie południowych włoskich miast. Lubimy te kręte uliczki, odrapane ściany. Nie przeszkadza nam ruch, harmider, tłum. Zapach miasta też nas nie odstrasza. I choć nie potrafimy w takim klimacie wytrzymać dłużej, lubimy wpadać na dzień lub dwa, by poczuć ten przyspieszony puls włoskiego miasteczka.




 

Po co więc wybrać się do Palermo? Ano jest wiele powodów...

Chcesz atrakcji turystycznych? W Palermo znajdziesz ich sporo.

Jest Katedra. Cattedrale di Palermo. Imponujących rozmiarów budowla w trudno określić jakim stylu, gdyż każda jej część pochodzi z innego okresu. Warto wejść do środka, który w przeciwieństwie do bogatej i ciekawej bryły jest mroczny i tajemniczy.


 






 

Jest Zamek Królewski, wielokrotnie przebudowywany, więc budzący mieszane uczucia pod względem architektonicznym. Trzeba jednak przyznać, że kontrastuje z pozostałą częścią miasta. Czym się wyróżnia? Jest taki nienaturalnie zadbany, a teren wokół wyjątkowo schludny, czysty i uporządkowany.



Są liczne kościoły, do których warto wchodzić, bo we wnętrzach kryją się wspaniałe dzieła sztuki, a i klimat w nich jest wyjątkowy.
Kościół San Cataldo:





Jest Quatro Canti - ruchliwe skrzyżowanie, które jest jednak czymś o wiele większym niż tylko zbiegiem ulic. Tu z czterech stron znajdują się cztery piękne pałace ze ściętymi narożnikami, w których na najniższym poziomie umieszczono fontanny i rzeźby symbolizujące cztery pory roku i cztery główne rzeki świata. Wyżej ustawiono figury czterech królów hiszpańskich, a na samej górze cztery patronki Sycylii (Nimfa, Agata, Oliwia i Rozalia).





A niedaleko Quatro Canti znajduje się monumentalna fontanna Pretoria z kilkunastoma mitologicznymi postaciami odzianymi jedynie we wstyd (na fontannę mówi się inaczej Fontanna Wstydu).







Jest Porta Nuova, brama z 1583 roku, która byłą najważniejszym wejściem do miasta od strony lądu.

 

Oprócz wymienionych miejsc, Palermo to liczne pałace, place, fontanny. To intrygujące uliczki i kryjące się za zakrętem przygody. Gdy odwiedzaliśmy miasto, mieliśmy zaledwie jeden dzień, więc plan i mapa wydawały mi się niezbędne. Dziś podeszłabym do sprawy zupełnie inaczej.  Mimo że nasze zwiedzanie z uwagi na lejący się z nieba deszcz i tak przybrało bardziej spontaniczną niż zaplanowaną formę, dziś chyba w ogóle bym nie planowała. Niczego bym nie zakładała. Po prostu dałabym się ponieść intuicji i odkrywałabym miasto zupełnie nierozsądnie, bez ładu i składu. Bo takie właśnie jest Palermo...

Będąc w Palermo, zatrzymaliśmy się tu: B&B Colori di Bahlarà.
Za 145 zł mieliśmy pokój z łazienką, a rano przemiły choć zupełnie nieanglojęzyczny właściciel zaserwował nam kontynentalne śniadanko.
Wiecie jakie to jest kontynentalne śniadanie? Kawa i croissant :)  Jednak kawa była pyszna a croissant olbrzymi. I pyszny. Hotelik był niewielki, ale czysty i bardzo ładnie urządzony. Pełen uroczych dodatków, obrazów. Położony przy ruchliwej ulicy zapewniał budzenie o poranku. Nie spać, zwiedzać! Auto zaparkowaliśmy przy ulicy tuż przy oknie, więc mogliśmy mieć je na oku i zainterweniować, gdy ciężarówka wioząca dostawę wąską uliczką, chciała sobie naszego Citroena delikatnie przestawić swoim wielkim topornym zderzakiem. Dla nich kolejna wgniotka to norma, a my musielibyśmy walczyć z ubezpieczalnią. Na szczęście udało się w porę zainterweniować i uniknąć szkody.

Wizyta w Palermo była dość błyskawiczna, więc nie zdążyliśmy się rozgościć kulinarnie. Po przyjeździe zajrzeliśmy do pobliskiej restauracji, gdzie zjedliśmy bardzo dobrą pizzę. Zaintrygowała nas organizacja pracy. Kelnerzy zbierali zamówienia i serwowali dania, ale obsługa pieniężna była zadaniem szefowej, która przez cały wieczór skupiała się na funkcji kasjera. Siedziała przy stole, wydawała rachunki, przyjmowała gotówkę i wydawała resztę. Pracownicy nie mieli w ogóle kontaktu z gotówką.

Gdybyśmy mieli więcej czasu, z pewnością rozgościlibyśmy się w palermskim street food. Nie tym razem jednak. Nie tym razem...

A na koniec zostawiłam prawdziwy powód naszej wizyty w mieście. Gdyby nie Katakumby Kapucynów, do których gnaliśmy przez całą wyspę, pewnie zawęzilibyśmy  nasz Sicily-trip do południowo-wschodnich wybrzeży.

Jednak Katakumby Kapucynów to temat na osobny post.
Pojawi się niebawem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz