niedziela, 22 marca 2020

Sycylia - Syrakuzy, Pantalica, Caltagirone

Syrakuzy - pod względem artystyczno-historycznym jedno z najbogatszych miast starożytnej Europy. Niewątpliwie warto tu przyjechać, by podziwiać architekturę, odwiedzić park archeologiczny, kamieniołomy, katakumby czy liczne pałace i kościoły. My niestety nie mieliśmy czasu, aby zatrzymać się tu na dłużej. Przybyliśmy po zmroku, zmęczeni po całodniowym marszu na Etnę i wieczornym pobycie w Ennie. Przyjechaliśmy tu na nocleg, ale nie mogliśmy od razu pójść spać. Poszliśmy na spacer, aby rzucić okiem na miasto.





Było już późno, ale dzięki temu nie przedzieraliśmy się przez tłumy. Rozkoszowaliśmy się ciszą, swobodą i miastem skąpanym w świetle latarni.
Spaliśmy w Hotel Scala Greca. Nocleg w pokoju 2 os. kosztował nas 136 zł.
Widok z balkonu na Syrakuzy.


Sycylijskie miasteczka, podobnie jak włoskie, od razu nas zauroczyły. Wąskie uliczki, małe kawiarenki, donośne głosy dobiegające z wnętrz i unoszący się zapach pizzy. Włóczyć się po nich to sama przyjemność, jednak my kochamy przyrodę. Możemy wytrzymać w mieście dzień lub dwa, ale potem ciągnie nas na łono natury. Tam, gdzie od hałasu i natłoku wrażeń nie boli głowa...

Popołudnie w Ennie, wieczór w Syrakuzach. Wystarczy. Z samego rana ruszyliśmy do Pantalica.




Patrzysz na zdjęcie i ... nic.
Czym jest Pantalica?
Po co jechaliśmy tu krętymi wąskimi drogami bez oznaczeń, ślepo ufając, że Google maps wie, co robi?


Necropoli di Pantalica nie jest typową obleganą przez rzesze turystów atrakcją turystyczną Sycylii. By się o niej dowiedzieć, znaleźć ją i do niej dotrzeć, trzeba poszukać głębiej. Z Syrakuz jedzie się tu około 1 h. Zwiedzanie odbywa się pieszo. Spacer po terenie trwa około 2-3 godziny w trakcie których poruszamy się po ścieżce wzdłuż pionowych wapiennych ścian, w których pomiędzy XIII a VII w.p.n.e wykuto ponad 4000 grobowców!




Ścieżka zaczyna się niepozornie. Z krzewów i zarośli wychodzimy na skalną półkę, z której roztacza się widok na okolicę. Przed nami rozpościera się wąwóz porośnięty krzewami kontrastującymi z białymi skałami. Jest to początek wyprawy, a widok już zachęca, aby pozostać tu na dłużej. Pogoda nam dopisała. Cykały świerszcze, śpiewały ptaki. Trudno to oddać słowami, więc niech zamyślona mina Krzysia wyrazi to, co chciałabym powiedzieć, a czego nie umiem wystukać na klawiaturze :)



Na początku zachwycają widoki. Znajdujemy się na wzniesieniu, przed nami urwisko, można więc naprawdę daleko sięgnąć wzrokiem. Próbujemy ogarnąć całą przestrzeń, aż pojedynczo zaczynamy zauważać wykute w skałach otwory. Z takiej odległości wyglądają niczym jaskółcze dziuple.


Te otwory, z których większa część jest kwadratowa, to wejścia do grobowców. Wewnątrz składano po kilka ciał oraz przedmioty domowego użytku. Nekropolie odkryto na początku XX w. jednak niestety były już wtedy splądrowane. To, co udało się znaleźć, przeniesiono do Muzeum Archeologicznego w Syrakuzach.



Pantalica to ogromy obszar. Nie sposób przemierzyć go w kilka godzin. Dlatego najlepiej udać się do jego części, która robi największe wrażenie - Necropoli Nord.  O czym trzeba pamiętać? Że należy nastawić się na trekking, więc przydadzą się wygodne buty. Teren jest ubogi w cień, więc przyda się czapka z daszkiem. Na miejscu ne ma sklepu, warto wziąć przekąskę i koniecznie wodę. A skaliste podłoże może być niebezpiecznie śliskie w deszczu, więc lepiej zaplanować wizytę w dobrej pogodzie. Podpowiem na koniec, że wstęp jest darmowy, mimo że u wejścia stoi budka, a w niej czasem pojawia się pracownik :)

Nasz plan na 4 dni na Sycylii zawierał o wiele więcej punktów niż te, które udało się nam zrobić. Zawsze w planie mam więcej, niż się da. Zawsze przeliczę nasze siły. Kiedyś jak szaleńcy nie potrafiliśmy odpuścić niczego. Dziś siadamy na skale i wsłuchujemy się w otaczające nas dźwięki, wdychamy zapachy i pozwalamy chwili trwać...

I wykreślamy z planu to, co będąc już na miejscu, uznajemy za mniej ważne.

Tym sposobem ominęliśmy Noto, barokowe miasteczko i pojechaliśmy prosto do...

Caltagirone. Królowa wzgórz, bo położona na trzech wzniesieniach, które górują nad otaczającym ją krajobrazem. Miasto składa się z dwóch części: miasta wysokiego i niskiego, które są połączone bardzo długimi schodami. Ich budowę datuje się na początek XVI w.







Z czego słynie Caltagirone?
Z ceramiki.
Ceramika w mieście to nie tylko sklepiki wypełnione różnobarwnymi artykułami gospodarstwa domowego ani ceramiczne fantazyjne ozdoby w witrynach. Tu ceramika pojawia się wszędzie - na murach, w ścianach, w tabliczkach z nazwami ulic i numerami domów, a każdy element stanowi swoiste dzieło sztuki.






Wizytówką miasta są wcześniej wspomniane schody. Podstopnie zostały przyozdobione kolorowymi płytkami z ceramiki, co sprawia, że każdy krok jest jak nowa opowieść. Warto zacząć spacer u dołu i dotrzeć na samą górę. Przede wszystkim dla wspaniałych widoków na okolicę. Ale i po to, by dotrzeć do kościoła Santa Maria del Monte.







Siedząc na kolorowych schodkach Caltagirone, mając przed sobą takie widoki, można zapomnieć o wszystkim, wyciszyć myśli, uspokoić oddech, stracić rachubę czasu. Tu spokoju nie zmąci przejeżdżający samochód. 1 kwietnia nie było nawet zbyt wielu turystów. Jednak i najbardziej błoga chwila kończy się w momencie gdy patrzysz na zegarek i wiesz, że jeśli teraz nie ruszysz tyłka, to do Agrigento przybędziesz zbyt późno, by zwiedzić park archeologiczny. A jak na świrów starożytności przystało, jeden park archeologiczny odwiedzić trzeba, więc...


...w drogę!
O ile przyjemniej się podróżuje, gdy odprowadza Cię taki oto towarzysz...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz